Zagrają na OFF-ie. A kogo posłuchają?
To, na jakie koncerty wybieramy się podczas OFF Festivalu 2017, już wiecie (a jeśli nie, to zachęcamy do zapoznania się z naszymi typami). Zapytaliśmy trzech muzyków, którzy sami zagrają w Dolinie Trzech Stawów o to, kogo najchętniej posłuchają.
Przemek Bartoś, The Fruitcakes
Feist znałem do tej pory głównie z jej niegdysiejszego współgrania z bardzo lubianymi przeze mnie Wilco i Kings of Convenience. Jej nowy album „Pleasure” zawiera interesująco zaaranżowane numery i sporo niezłych elektrycznych i akustycznych riffów. Tu i ówdzie znaleźć można przemyślane i celne rock’n’rollowe wtręty. Otwieracz płyty mocno przypomina terytoria, w których kiedyś rządziła headlinerka tegorocznego OFF Festivalu PJ Harvey. Mateusz Franczak – serdeczny kolega, którego, jako saksofonistę, poznałem przy okazji piątej odsłony przedsięwzięcia Pure Phase Ensemble. Wtedy też otrzymałem od niego autorską płytę „long story short”, na której zajmuje się głównie grą na gitarze. Album wszedł mi natychmiast, na miękko. To surowa, minimalistyczna i oniryczna muzyka. Trochę folku i dużo fajnego brudu. Zachęcam do obczajenia na żywo w trzeci dzień festiwalu.
Kuba Zwolan, The Fruitcakes
PJ Harvey to raczej oczywisty wybór. Podejrzewam, że nikogo do wybrania się na jej koncert zachęcać nie trzeba. Będzie mocno, bezkompromisowo i przebojowo. Fajnie się składa, że w październiku pojawi się w Polsce na koncercie Nick Cave – można jednego roku obczaić ten, swego czasu, intrygujący tandem. Polecam również koncert Made In Poland gra Martwy Kabaret, bo to klasyka i kanon – i nie mówię tego wyłącznie w kontekście polskiego nurtu zimnej fali, a polskiej muzyki w ogóle.
Mateusz Franczak
Chętnie zobaczę The Fruitcakes. Widziałem ich raz na żywo, grali w Barze Studio przed Ścianką, ale myślę, że od tego czasu trochę się zmieniło. Brzmią fantastycznie, zresztą Maciej Cieślak produkował ich płytę, a to też są jego klimaty. Bardzo jestem ciekaw, jak teraz grają na żywo, bo studyjnie to jest rewelacja. Trupa Trupa, których bardzo, bardzo cenię, ale nie widziałem jeszcze na żywo.
Shellac z sentymentu, Feist też – jej nowa płyta jest całkiem ciekawa, chociaż wolę poprzednie dokonania. Na pewno pójdę na Dużego Jacka. Widziałem ich ostatnio, jak grali w stodole we Wschowie. Był taki ogień, że przyszła policja i niestety musieli przerwać w połowie, a widać było, że dopiero się rozkręcali. PJ Harvey, choć to już będzie mój trzeci jej koncert. Ten ostatni, na warszawskim Torwarze, mnie nie zachwycił. Śpiewa super, ma ekstra kompozycje, ostatnia płyta jest bardzo dobra i mocna, także konceptualnie, ale koncertowo nie zrobiło to na mnie dużego wrażenia. Było poprawnie, ale troszkę nudno. Może w sytuacji festiwalowej będzie lepiej? Byłem na jej koncercie w 2004 roku, po wydaniu „Uh huh her”, i grała w takim minimalnym rockowym składzie. Ona śpiewała i czasem chwytała za gitarę, poza tym perkusista, basista i gitarzysta. Surowe, garażowe granie – ekstra. Rapowe rzeczy też mnie interesują, więc na pewno Talib Kweli, no i oczywiście Pro8l3m. To też będzie już ich trzeci koncert, który zobaczę. Takiego składu w Polsce jeszcze nie było. Na żywo są rewelacyjni; wszystko dopracowane pod każdym kątem i mocno przemyślane – scenariusz występu, wizualizacje, brzmienie, poza tym to, co robią z tłumem, jak na niego wpływają… Wiele zespołów rockowych, w Polsce na pewno, mogłoby się od nich uczyć robienia show. Obowiązkowo Silver Apples, którzy po wielu latach przerwy nagrali świetny album.
Poza tym Richard Dawson. Właśnie słucham jego ostatniej płyty. To bardzo oryginalny gitarzysta i wokalista, podoba mi się jego otwarte i eksperymentalne podejście do folku. Żywizna – widziałem już kilka razy na żywo i za każdym razem byłem pod wrażeniem. Zresztą to jest jeden z moich ulubionych projektów Raphaela Rogińskiego. Ostatniego dnia będę biegał pomiędzy Sceną Leśną i Eksperymentalną, bo niestety o tej samej porze grają dwa świetne składy – Kobieta z wydm i Lor. Wieczorem na pewno This Is Not This Heat, a na sam koniec oczywiście Swans – to też będzie mój kolejny ich koncert, ale nie widziałem ich po wydaniu genialnego „The Glowing Man”, więc liczę na to, że zagrają co najmniej kilka utworów z tej płyty.
Co państwo na to?