Testowaliśmy „Dotacje na kreacje”
Stało się. Opuściłam swoją strefę komfortu. Wyszłam i do obcych mi ludzi, i do obcej mi sztuki.
Ale od początku. „Desperados” zaprosił nas, bandę większych i mniejszych dziwaków, do obserwowania akcji „Dotacje na kreacje”. I Wy macie szansę tego doświadczyć, bo to loteria promocyjna, w której można wygrać między innymi udział w warsztatach kreatywnych. W ich ramach muzycy, wynalazcy i performerzy na kilka godzin wpuszczają wybrańców do swojego świata. Ten świat powstał po to, by uwalniać energię twórczą podczas pracy nad projektami muzyczno-wizualnymi. My na to poszliśmy. A na pierwszy ogień ja.
W sobotę 20 maja – tak parną, jak tylko można sobie wyobrazić – znalazłam się na warszawskim Żoliborzu. Po tym jak trochę powęszyłam po kątach hali numer sześć Studia Tęcza, gdzie grał już DJ, dałam się zwerbować do pierwszej grupy, która miała pracować nad Party Alarmem pod wodzą MC Silka. Tarnowski raper, słynący ze swojej szybkości, poprosił nas, żebyśmy wczuli się w bit i próbowali rymować, tworząc osiem linijek tekstu w ciągu godziny. Niewykonalne, jak przyznał sam mistrz ceremonii. On, zanim coś napisze, słucha bitu dniami i nocami. Pomimo wiszącego nad nami widma porażki i w atmosferze, która powoli robiła się tak gorąca jak sobotnia aura, udało nam się coś stworzyć. Każdą frazę, która wychodziła z naszych ust, MC Silk doszlifowywał.
Potem przyszedł czas na nagranie Party Alarmu. Wzbraniałam się przed tym jak mogłam, bo słoń, nadeptując mi na ucho, całkowicie je zmasakrował. No ale w końcu się zdecydowałam i w mikroskopijnym studiu, stojąc przepisowych maksymalnie 20 centymetrów od mikrofonu, starałam się jak mogłam, a wraz ze mną moi kompani. To naprawdę zabawne, kiedy nie trafia się w nutki w takich okolicznościach przyrody. Powinniście tego spróbować.
Po wizycie w studiu chwilę odpoczęliśmy, a potem przebraliśmy się w kombinezony, żeby zacząć współtworzyć część muralu zaprojektowanego przez zajmującego się m.in. street artem Aqualoopę. Na szczęście nie miała to być jego integralna część, bo projekt, który oglądaliśmy, był po picassowsku wspaniały. Żal byłoby zaburzać go bohomazami, które wychodziły spod naszych pierwszy raz dotykających puszek ze sprayem rąk. Choć Aqualoopa przyznał mi, że w żaden sposób nie chciał kontrolować naszej wolności twórczej, to założę się, że mina by mu zrzedła, gdyby to, co zmalowaliśmy, miało być kojarzone z jego muralem.
Z żalem wypuściłam puszkę z rąk, ale przyszedł czas na prezentację flag, które zrobiliśmy i przejazd na róg Targowej i Ząbkowskiej, gdzie zwycięską pracę wniesiono po rusztowaniu na sam szczyt. Zaraz po tym, jak to się stało, puszczono Party Alarm, którego posłuchać będziecie mogli już 27 maja.
Tak więc stało się. Opuściłam swoją strefę komfortu, w której wybrzmiewa sami wiecie jaka muzyka. I bawiłam się najlepiej.
Zobacz galerię zdjęć z akcji „Dotacje na kreacje”.
Co państwo na to?