Mogwai: Właśnie porównałem nas do Buzzcocks, to dobry sposób na rozpoczęcie dnia
Sądzę, że to dość ciepły album. Myślę, że to reakcja na okoliczności. Nie chcieliśmy pisać muzyki o tym, jak było strasznie w zeszłym roku
Tag
Sądzę, że to dość ciepły album. Myślę, że to reakcja na okoliczności. Nie chcieliśmy pisać muzyki o tym, jak było strasznie w zeszłym roku
Titanic Sea Moon funkcjonują poza liniowo rozumianym czasem, nie przejmują sie jego upływem, pracują na obrzeżach i pozostają wierni restrykcyjnej kontroli jakości.
Belgijska grupa Go March wnikliwie przerobiła postrockowy elementarz, w żadnym razie nie odcina się od tradycji, mimo to skutecznie wykracza poza schematy.
Stranded, Not Lost” wybrzmiewa przede wszystkim izolacją. Wszechświat tworzony przez Lambrou ogranicza się do niego samego – znajdującego się w stanie smutnego zawieszenia, ale wciąż na tyle świadomego, żeby każdy komponowany przez siebie dźwięk traktować z rozmysłem.
„Moim zdaniem, z tak alternatywną muzyką nie jesteśmy w stanie już więcej zdziałać. Na Juwenaliach raczej nie zagramy. To nie są dźwięki dla masowego odbiorcy.”
Przez trzy lata pracowali nad płytą Remik (2015), koncept albumem opowiadającym o chłopcu, który uciekając od realnego i złego świata buduje własną, bezpieczniejszą rzeczywistość utkaną z emocji i niepokojących dźwięków.
Globalne ocieplenie postępuje i niebawem rozpuści wszystko i wszystkich. Nieformalny sztab kryzysowy złożony ze znamienitych interdyscyplinarnych specjalistów, redakcji musicNOW! i ekspedientek obsługujących stoisko z ciastkami w Hali Kopińskiej od pewnego czasu opracowuje środki zaradcze.
Podczas występu Mono fani Sólstafir z mniej otwartymi umysłami zdecydowali się na jedno z dwóch rozwiązań – wyjście z Proximy bądź też zostanie w Proximie i, czego najbardziej nie znoszę na koncertach, poświęcenie się dyskusjom.
Mimo największych starań i używania karkołomnych figur retorycznych, żaden opis nie odda pełnego obrazu tego, czym jest zjawisko muzyczne o tak niewinnej na pozór nazwie.
Gdzieś pomiędzy jedną a drugą trasą, udało nam się wycisnąć z zespołu garść wspomnień dotyczących koncertowania w odległych i niezdobytych rejonach.
Taki trochę kiczowaty obrazek. Morze, plaża, zachód słońca. Ależ to przyjemny kicz. Zupełnie nieszkodliwy.
Duńczycy współpracują już dobre trzynaście lat, horyzonty mają szerokie, dryfując bez specjalnego wysiłku pomiędzy ambientowymi przestrzeniami, popową galanterią i post rockowym wysmakowaniem.
Przeładowanie sprzętowe w pewnym momencie zwróciło się przeciwko artystom. Nie żeby nie radzili sobie ze wszystkimi guzikami i pokrętłami – lata na scenie robią swoje i tego rodzaju fuszerka w ogóle nie wchodzi w grę.
Słuchacz i tak nie ma szans by przewidzieć co czeka go za moment. Z jednej strony wyraźne słychać szkołę Fugazi i solidne ugruntowanie w gitarowych łamańcach rodem z cudownych latach dziewięćdziesiątych, z drugiej również postrockową intensywność i majestat.
Starałem się stworzyć coś w rodzaju przewodnika, który komuś, kto nie zna jeszcze Neurosis, pomoże zrozumieć ich fenomen, a być może (i taką mam nadzieję) zachęci do pójścia na koncert.
W trakcie aktualnej trasy koncertowej Balmorhea podróżuje z pewnością busem pokaźnych rozmiarów. Członkowie zespołu mają zupełnie regularną budowę, najwyraźniej stronią […]
Zacznę wspomnieniem dotyczącym wieczoru 7 lipca 2006, które do dziś stawia na baczność owłosienie moich ramion, na plecach wywołuje zaś […]
Jeśli można stworzyć muzykę, która oddaje charakter blokowych osiedli, długich fabrycznych płotów, podmiejskiej kolejki i bezgranicznej szarości podwarszawskich suburbiów, które […]
Końców miało być co najmniej kilka. Ostatnia z obowiązujących dat ostatecznego krachu wszechrzeczy to 21/05/2011
15 dzień kwietnia niewiele miał wspólnego ze słonecznym i ciepłym początkiem wiosny. Nieprzyjemny wiatr i siąpiący bez przerwy deszcz nie […]