
Adam Pierończyk Trio
01/06/2014, Pardon To Tu, Warszawa
Jak już kiedyś wspominałem album Adama Pierończyka Komeda. The Innocent Sorcerer zasługiwał na miano najlepszej płyty jazzowej roku 2012 w Polsce. Komedy bez fortepianu nie słyszał dotąd nikt, jednak w przypadku tego krążka najważniejsze nie było eksperymentowanie z repertuarem mistrza poprzez odstawianie/dostawianie sekcji instrumentalnych, ale doskonałe (doskonałe! – powtarzam to słowo, by nie było wątpliwości) połączenie szacunku dla jazzowej klasyki z popisem własnych możliwości instrumentalnych i konceptów, które pozwoliły zagrać utwory Komedy zupełnie inaczej – mniej nerwowo, nieco sennie, czasem nawet rozleniwiająco, nie tracąc nic z ich pierwotnego klimatu – niepokojącego, refleksyjnego, a czasem także nieco figlarnego.
Ostatnia płyta Adama Pierończyka „The Planet Of Eternal Life”, choć równie znakomita, porusza się już w nieco innej stylistyce – ostrzejszej, nadal matematycznie wykoncypowanej, jednak o wiele bardziej nieprzewidywalnej, bebopowej. Tym razem Adam Pierończyk czerpie o wiele więcej z amerykańskiej free jazzowej klasyki – Coltrane’a czy Colemana, jednak jego misterne konstrukcje melodyczne, doskonałe wyczucie rytmiki i zwyczajne wyczucie na piękno każdego dźwięku, czynią go artystą par excellence, świadomym i skromnym.
Wszystkie te cechy dały o sobie znać podczas występu w trzyosobowym składzie w ostatnią niedzielę w Pardon To Tu – wirtuozowskie opanowanie instrumentu, świetne zgranie z sekcją rytmiczną, oraz… no właśnie… coś bliskiego nabożnego skupienia artysty obcującego z dziełem. Publika, przybywając nader tłumnie, wiedziała z kim ma do czynienia. Wysłuchaliśmy głównie kompozycji z ostatniego krążka artysty, na koniec nie zabrakło jednak akcentu związanego z Komedą
Co państwo na to?