OFF Festival 2015 – relacja instant
07 - 09/08/2015, Katowice
Najlepszy koncert: Patti Smith
Jednocześnie jedno z największych zaskoczeń tegoroczne edycji, bo rzadko kiedy najbardziej popularny artysta daje najlepszy show na OFF Festivalu. Wszyscy chcemy być takimi babciami. Do czego zresztą zachęcała sama Patti krzycząc „Bądźcie zdrowi!”. To złota rada z ust osoby, która przeżyła niemalże całe swoje pokolenie i kilka późniejszych.
Najbardziej wzruszające momenty
Patti Smith wymieniająca swoich zmarłych kolegów i koleżanki po fachu oraz wspólne odśpiewanie „Carissy” razem z Markiem Kozelekiem na koncercie Sun Kil Moon. Były to dwa zupełnie inne momenty, ale oba równie chwytające za serce.
Koncert najbardziej z kosmosu: Władysław Komendarek
Ubrany w szaty maga z tajemniczej krainy odleciał razem z nami w obce galaktyki. A przyjechał raptem z Sochaczewa.
Najprzystojniejszy wokalista: Elias Bender Rønnenfelt (Iceage)
Co jest nie tak z ludźmi z Danii? Czemu wszyscy mają takie ładne twarze? For reference odsyłam do Madsa Mikkelsena.
Najbardziej urocza wokalistka: Kathleen Hanna (The Julie Ruin)
Uwiodła nas wszystkich swoją dziewczęcością połączoną z kobiecością. Pożyczaniem wachlarza od publiczności. Radosnym podskakiwaniem. No i feministycznym buntem.
Najbardziej wściekły artysta: Mark Kozelek (Sun Kil Moon)
Podczas tego koncertu pojawiły się ranty na wszystko: fotografów (których rzekomo miało nie być), brak ręczników, linie lotnicze Ryanair (mają kolor wściekłości, czyli żółty), poprzedni koncert w Polsce (Kozelek narzekał, że na OFFie grał kilka lat temu w restauracji – tak naprawdę był to klub, ale może się w głowie pomieszać) itd., Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby miał dłuższy set.
Najbardziej optymistyczny koncert: King Khan and The Shrines
Taniec! Cekiny! Peleryny! Fikołki! Stanie na rękach! Podskakujący wielki brzuch! Pióra! Więcej tańca! Pozdrawianie Radia Maryja! Granie na odwróconych klawiszach! Złoto! Dziwaczne metafory! O czymś zapomniałam? A! Jeszcze więcej tańca!
Najbardziej intymny koncert
Mimo całej wściekłości i rantów Marka Kozeleka ten koncert można spokojnie nazwać jednym z piękniejszych doznań tegorocznego OFFa. Było tak, jak jest na albumach Sun Kil Moon – bardzo osobiście, intymnie, blisko i poruszająco.
Największy zawód: The Residents
Groteskowe, nużące show. Miała być petarda, a wyszedł mały fajerwerk. Powtarzalność tego występu utuliła do snu w równym stopniu co drony Sunn O)).
Najciaśniej na koncercie: Xiu Xiu grają muzykę z Twin Peaks
Między ludźmi bardzo ciężko było przejść, a co najgorsze w tej całej sytuacji – wiele osób przyszło tam, bo tak wypada. Dało się to usłyszeć w rozmowach, było to też widać, kiedy po przepychaniu się do przodu te same osoby wracały przepychając się znów do strefy gastro. Przykre, bo takie zachowanie utrudnia odbiór innym.
Najlepsza polska kapela: Ukryte Zalety Systemu
Chłopaki pokazali jak to się robi. Pod sceną powstało pogo, na scenie nie brakowało zaangażowania. I wreszcie spadł deszcz! Za takie coś tym zaklinaczom dziękujemy najbardziej.
Najlepiej ubrani: King Khan and The Shrines
Złote peleryny, korona z piór oraz złote majtki to coś, co zupełnie kupuję. Niewiele było osób, które wyróżniały się spośród klasycznych połączeń dżinsy + tiszert, a panowie z KKS zrobili to koncertowo. Więcej takich gwiazd na wybiegu!
Najbardziej różnorodny koncert: Algiers
Muzycy mieszali gatunki od mrocznych brzmień, przez emocjonalne pościelówy do agresywnych rytmów. Wszystko to jednak składało się w spójną całość, której chętnie bym jeszcze kiedyś posłuchała w naszym kraju.
Największa niespodzianka: Hailu Mergia
Oczywiście spodziewałam się, że przybysz z Etiopii da świetny koncert, który wpisuje się w moje Top 5 OFF Festivalu, ale myślę, że on sam nie spodziewał się tak entuzjastycznego odbioru. I na tym, w tym przypadku, polega cała niespodzianka.
Najmroczniejszy koncert: Sunn O))
Czy muszę dodawać coś więcej?
Najdziwniejsze połączenia
Mark Kozelek zapraszający na koncert Run The Jewels i Run The Jewels porównujący się z Patti Smith. „Jej debiutancki album ukazał się zanim jeszcze się urodziliśmy, a nawija o tych samych problemach, co my!” – krzyczeli ze sceny raperzy z amerykańskiego duetu, na których koncert dzień wcześniej zapraszał sam Mark Kozelek.
Grand Prix: Artur Rojek
Zawsze. Chociaż wszyscy narzekają, że zabrał im korek, to trudno nie być wdzięcznym za organizowanie tak świetnej imprezy. A z osobą Artura zawsze wiążą się cudowne OFFowe historie. Tym razem miałam okazję obserwować jak kryjąc się pod czapką został zatrzymany do przeszukania przez ochronę (która była wyjątkowo ostra trzeciego dnia). Niechętny do pokazania zawartości swojej torby został przyciśnięty przez nadgorliwego ochroniarza. Wtedy Rojek podniósł wzrok, a pan z ochrony odsunął jak porażony. Lasery w oczach?
Refleksje natury ogólnej
Na festiwalu było za dużo słońca i metalu, zaś za mało postrocka i jedzenia (serio, co się stało ze strefą gastro? Można tam było znaleźć istne perełki w stylu ukrytych obok main stage pożywnych bajgli, czy też stacjonujących obok Kawiarni Literackiej domowej roboty lodów, ale poza tym… ciężko).
Co państwo na to?