
Fair Weather Friends
Kosmos Kosmos, Warszawa
Zespół Searching For Calm – ciężkogitarowa sosnowiecka drużyna ze skłonnością do kombinatoryki i dobrych melodii – chyba powolutku traci impet i opada z sił. Ostatni ich koncert, który widziałem (Powiększenie, początek tego roku) zdaje się potwierdzać moje przypuszczenia – materiał został odegrany najwyżej poprawnie, iskier sypiących się z instrumentów raczej nie stwierdzono. To zła wiadomość, ale mam również dobrą – dysponujący bardzo charakterystyczną, matową barwą głosu, wokalista grupy znalazł sobie zajęcie dodatkowe. Uwaga, to dobra wiadomość, ale wyłącznie dla otwartych słuchaczy.
Michał Maślak, o którym tu mowa, jak gdyby nigdy nic prześlizgnął się ze świata wszędobylskich przesterów, wrzasku i rytmicznych łamańców w kierunku słodyczy, miękkich klawiszowych smug, Kapitana Nemo z różową szminką na ustach, obowiązkowych handclapów z guzika i mieniącego się w oczach brokatu. To spory krok dla człowieka, choć bez związku z ludzkością. Jedno jest pewne, po tej stylistycznej wolcie pod sceną zrobiło się młodziej, atrakcyjniej i bardziej tłoczno.
Fair Weather Friends całymi wiadrami czerpią z tanecznego klimatu rodem z pluszowych lat 80. i zupełnie się z tym nie kryją. Nie idą przy tym wcale na łatwiznę – poza standardowym dla tej konwencji zestawem klawiszowo-laptopowym, zdecydowali się występować z żywą sekcją rytmiczną, incydentalnie pojawia się również gitara. Wykorzystanie żywych instrumentów zapewnia należytą dynamikę, zgrabniutkie partie bębnów i pulsujący bas mogą kojarzyć się z Whitest Boy Alive, a angielski wokalisty naprawdę jest po angielsku.

(fot: Piotr Wojtasiak)
Michał zasadniczo pozostał sobą, co oznacza, że dalej z niesamowitą łatwością produkuje atrakcyjne i dalekie od banału melodie. Doszły przesłodzone niekiedy chórki i dużo pogłosu, a w jego odrobinę bardziej stonowanym głosie poza Stingiem, pobrzmiewa od teraz również Jamiroquai.
Wraz z kolejnymi utworami muzycy coraz chętniej sięgali po bardziej współczesne elektryczne patenty, pojawiły się mniej oczywiste, mocniejsze bity i charakterystyczne choćby dla Purity Ring zabawy samplowaniem wokalu („Mellow Walls, All Ways”). Stylizacja pozostała czytelna, ale widać wyraźnie, że Fair Weather Friends uszy mają otwarte i chłonne. Przy okazji, brawa za bardzo zgrabnie i przekonująco przetłumaczone na język grupy cytaty z „Song Two Blur i „You Got The Love” Florence & The Machine.
Niestety walory akustyczne klubu uniemożliwiły zrozumienie co też wokalista miał do powiedzenia w przerwach między utworami, zakładam jednak, że większość komunikatów miała mocno dziękczynny charakter – publiczność dopisała i zupełnie nie kryła, że dobrze się bawi. Fair Weather Friends istnieją dopiero dwa lata, mają na koncie raptem wydaną własnymi siłami EPkę, a zebrani w klubie już w tej chwili znają i śpiewają refreny. Miejcie na nich oko.

(fot: Piotr Wojtasiak)
Co państwo na to?