Michael Gira (Swans): Przesłuchanie
Nowy album Swans, ostatni w tej inkarnacji zespołu, ujrzał światło dzienne w połowie czerwca tego roku. Jeszcze przed jego wydaniem mieliśmy okazję porozmawiać z liderem Łabędzi, Michaelem Girą, nie tylko o nowej muzyce, ale też sprawach prywatnych. Zapytaliśmy go też o ważne dla niego albumy. Jak sam przyznał, nie jest na bieżąco z nową muzyką, ale opowiedział nam o kilku perełkach i jednej własnej porażce.
Kto wie, może coś podobnego usłyszymy na Scenie Eksperymentalnej OFF Festivalu, której Gira będzie kuratorem.
Album innego artysty, który sam chciałbyś nagrać
Leonard Cohen – “Songs of Leonard Cohen”
Pierwszy, który przychodzi mi na myśl to pierwszy album Leonarda Cohena. Piosenki są pięknie napisane. Produkcja jest fenomenalna, najlepsza jaka może być. Również śpiewanie – wszystko na tym albumie jest doskonałe. Nie sądzę, że potrafiłbym nagrać taki album.
Guilty pleasure
Donovan
Nie przeszkadza mi powiedzenie, że mi się to podoba – podobają mi się całkiem albumy Donovana, np. “A Gift from a Flower to a Garden”, “Hurdy Gurdy Man” – są fantastyczne. Tu też mamy genialną produkcję, a Donovan świetnie pisze muzykę pop. W pewnym sensie jest lepszym tekściarzem niż Bob Dylan, pisząc pop.
Był taki czas, w którym muzyka pop była całkiem pomysłowa. Ten czas z grubsza minął. Jeśli mam być szczery, nie słucham współczesnej muzyki pop, ale to co słyszałem brzmiało dla mnie raczej okropnie.
Album, którego mógłbyś słuchać w kółko na zawsze
Nick Drake – “Five Leaves Left”
Z powodu piękna wokalu, tajemniczości słów i brzmienia. Wszystkiego. Nie sądzę, że znudziłbym się tym albumem, bo jest uchwyceniem naprawdę pięknego momentu w czasie.
Album, o którym wszyscy zapomnieli, ale nie powinni
Trzy pierwsze albumy The Mothers of Invention
Moja cała kariera (śmiech). Nie, powiedziałbym, że pierwsze trzy albumy The Mothers of Invention zasługują na ponowne, poważne przyjrzenie się im. Wszystko co nagrali potem nie jest według mnie takie dobre, ale trzy pierwsze albumy są całkiem niesamowite.
Wracając do tego, czy to ja nie zostałem zapomniany, to raczej sobie żartowałem. Jeśli chodzi o ostatnie sześć lat, to spotkała mnie wielka łaska – wielu młodych ludzi nadal odkrywa naszą muzykę. Nasi fani na koncertach są młodzi i zdają się naprawdę reagować na prawdę w muzyce. W autentyczny sposób reagować na to emocjonalne przeżycie. Nasza muzyka nie jest trendy, nie jest modna, więc przychodzą po prawdziwe doświadczenie tego, czym ona jest. Nie obchodzi mnie bycie gwiazdą rocka, czy coś takiego. Po prostu robię swoją robotę. I jest to bardzo satysfakcjonujące, bo w tę pracę wkładam wszystko, a ludzie dostają w tym nić prawdy. Nie chcę powiedzieć, że znam prawdę, ale myślę, że to całe przedsiębiorstwo ma w sobie coś, co inni też odczuwają.
Nie sądzę, żebyśmy mogli mieć jeszcze więcej fanów. Nasza publika powiększyła się dość mocno, ale odbiorcy takiej muzyki, jaką tworzymy, nie są tacy sami jak odbiorcy gwiazd rocka. Wzrost tej liczby odbiorców nie ma dla mnie sensu, tak jak jest, jest super.
Najgorszy album nagrany przez ciebie
Swans – “The Burning World”
Część piosenek jest bardzo dobrze napisana, ale nie lubię brzmienia tego albumu, jest bardzo dosłowne. Wokal, jeśli o mnie chodzi (bo Jarboe odwaliła dobrą robotę), jest bardzo nienaturalny. Chciałbym śpiewać np. “God Damn the Sun” wtedy tak, jak śpiewam to teraz. Na albumie śpiewam to bardzo nisko, bo byłem bardzo onieśmielony całą sytuacją. Nie czułem się w ogóle “muzycznie”. Dla mnie ten album był po prostu katastrofą. Przez wiele lat pracowałem na budowie, wykonując różne beznadziejne prace. To była szansa na zarobienie na życie muzyką i pozwoliłem się uwieść dużej wytwórni, a nawet być manipulowanym. Myślę, że trochę straciłem swoją autentyczność. Miałem 35 lat i nie wyobrażałem sobie pracy na budowie mając np. 40, 50 lat. Perspektywa zarabiania robiąc coś, co kocham, była bardzo kusząca. Poszedłem więc na kompromisy. Jak mówiłem nie ma nic złego w tworzeniu świetnych albumów pop, ale to nie mój naturalny talent. To było wielkie zboczenie z trasy, które nie powinno było mieć miejsca.
Mówiąc o Jarboe – nie wróciła razem z nowymi Swans po 2010 roku, bo wydawało mi się to zbyt nostalgiczne. Nie mogłem sobie wyobrazić pracy z nią, chociaż bardzo ją szanuję, zależy mi na niej. Nie mogłem wyobrazić sobie jej w tej małej grupie sześciu ludzi, znowu tak blisko przez tak długi czas. To jest zamknięty rozdział, chciałem zrobić ze Swans coś nowego, więc tak postąpiłem.
Album, który dałbyś swoim dzieciom
Nagrania tybetańskiej muzyki rytualnej
Kilka przychodzi mi na myśl. Dałbym im nagranie tybetańskiej muzyki rytualnej z 1970 albo 1969 roku. Ta muzyka dociera do najgłębszych miejsc w świadomości. To nie jest zwykłe wykonanie, to akt modlitwy. Zwłaszcza wtedy, kiedy Tybet był bardzo odizolowanym miejscem, nie tak jak teraz, kiedy Dalajlama jest właściwie gwiazdą pop. Nie mówię, że nie jest uczciwy. Tamte nagrania były pełne szacunku i uchwycały to, co działo się w pokoju z mnichami próbującymi odnaleźć jedność z boskością. Chciałbym, aby moje dzieci odczuły tę boskość słuchając tego.
Źródło zdjęcia: „Lama Pema Wangyal Rinpoche…”, aut. Wonderlane, CC BY 2.0
Ilustracja: Marta Zawierucha
Co państwo na to?