płyty | recenzja

Siekiera – Nowa Aleksandria [Reedycja]

Organo leptyka

W łeb strzelę jak usłyszę, że ktoś to ściągnął z Internetu! Naprawdę warto wydać te 50 zł na ten materiał, bo ludzie odpowiedzialni za jego wydanie wykonali fantastyczną robotę. Okładka nie różni się od tej sprzed lat – ikoniczna twarz autorstwa Aleksandra Januszewskiego, który starannie zaprojektował cały digipack i wzbogacił go dodatkowymi grafikami. Do tego całkiem obszerna książeczka zawierająca teksty, wspomnienia lidera Siekiery Tomasza Adamskiego, wywiad z pozostałymi członkami grupy i całkiem sporo ciekawych zdjęć zespołu. Wszystko pięknie pachnące farbą drukarską. Druga płyta („Archiwalia”) z rarytasami – nigdy nie opublikowany utwór „Serce”, nagrania demo i koncertowe.

Kroto Chwile

„Tak Dużo, Tak Mocno” – „Nie pytaj już, nie pytaj…”. Milczę i zagłębiam się w bezkresie tego numeru. Niesamowity finał świadczący o ogromnym potencjale, który drzemał w muzykach Siekiery. Tak mógłby brzmieć kosmiczny post-punk. Szkoda, że dostaliśmy tylko jego namiastkę…

„Misiowe Puszyści” – Jak już wspomniałem to mój początek przygody z „Nową Aleksandrią”. Absolutne ABC Siekiery.

„Ludzie Wschodu” – Dokąd jedzie ten pociąg? Czy jest z nami maszynista? Zapraszamy w podróż… Nie obiecujemy powrotu…

„Serce” – Pierwszy raz na nośniku! Nie, żebym się sugerował, ale we wkładce przeczytałem, że „Serce” to najlepszy utwór Siekiery. Potwierdzam, to jest hymn końca świata.

Co państwo na to?