płyty | recenzja

Muchy – Chcecicospowiedziec

Organo leptyka

W skład doznań organoleptycznych dotyczących tego albumu poza samym digipackiem (ładny poglądowy schemat psa w różnych pozach i zupełnie nieładne zdjęcie grupowe) i nakleją z wielkim logotypem firmy odzieżowej, wchodzi dodatkowy dysk DVD, a na nim krótkometrażowa fabuła o przygodach urojonego zespołu rockowego, bazującego na Muchach. Jak na budżet w wysokości dwóch teledysków wyszło nieźle, jest to całkiem interesujący dodatek, ale dwupłytowość nowego albumu Much to dobra wymówka by podnieść jego cenę.

Trzy słowa do wydawcy: kretyński pomysł naklejania szpetnego hologramu bezpośrednio na okładkę nie zaś folię, w która opakowana jest płyta był szeroko i burzliwie dyskutowany jeszcze w czasach gdy najbardziej popularnym nośnikiem były taśmy magnetofonowe, a o digipackach, które odblaskowe ordery szpecą w sposób szczególny, jeszcze nikt w Polsce nie słyszał. Aż do „Chcecicospowiedziec” byłem świecie przekonany, że wszyscy wyciągnęli należyte wnioski…

Kroto Chwile

„Robotyka” – fajny kontrast pomiędzy zadziornymi zwrotkami i mięciutkim, rozpływającym się refrenem.

„Kurara” – pokornie znosimy radosne trąbienie we wstępie, by w zamian otrzymam rewelacyjny i zabójczo przebojowy refren.

Wróżby – Muchy à la lata 80., w mocnym makijażu na Siouxsie Sioux, błyszczącej odzieży i prostokątnych fryzurach – dobre.

Nie Przeszkadzaj Mi, Bo Tańczę – stare Muchy udekorowane gustownym retroklawiszem i tanecznym pulsem – zakładam, że słyszeli to już absolutnie wszyscy…

 

Co państwo na to?