fot. fot. Honorata Karapuda
płyty | recenzja

Mela Koteluk – Migracje

Organo leptyka

Okładka zawiera kilka zdjęć wokalistki. Każde z nich utrzymane jest w innej konwencji, trochę retro, trochę naturalności o poranku, trochę nacechowania emocjonalnego, no i zdjęcie okładkowe – bardzo plastyczne, wręcz jakby wyjęte z obrazów Jacka Vettriano (tych dystyngowanych). Książeczka jest obszerna i zawiera wszystkie teksty, jest też przyklejona do reszty opakowania co nieco utrudnia jej używanie. Na płycie powtarza się motyw przekroju drzewa z widocznymi słojami. Te słoje nadają też oryginalną fakturę zdjęciu okładkowemu, dzięki czemu chce się je macać w nieskończoność. Całość zapakowana jest w dodatkową obwolutkę – widać Mela jest gotowa na zimę.

Kroto Chwile

Zdecydowanymi faworytami płyty są „Fastrygi” i „Żurawie Origami”. „Fastrygi” mają cudowną obrazowość, a „Żurawie” linię wokalu.

Doceniamy też śpiewalność refrenu w „Tragikomedii” oraz banjo w „Pobitych Garach”.

Co państwo na to?