Lost In The Trees – Past Life
Lost In The Trees to grupa dosyć hermetyczna. I nie dlatego, że ich twórczość jest szczególnie trudna w odbiorze – wręcz przeciwnie, z każdym albumem utwory zespołu wydają się coraz bardziej przystępne, piosenkowe i, o dziwo, mocniej zakorzenione we współczesności. Na wydanym niedawno „Past Life” jedna rzecz pozostaje niezmienna – wokalistę a zarazem przywódcę zespołu nieustannie dręczą duchy. Ten drobny szczegół sprawia, że raczej nie przytrafią im się stadiony wypełnione czternastoletnimi fankami szalejącymi w ekstazie.
Mam wrażenie, że zmiana kierunku jest mocno inspirowana sukcesem „Reflektor” Arcade Fire. I to nie tylko dlatego, że podobnie jak Kanadyjczycy, zespół po raz pierwszy w karierze pracował z zewnętrznym producentem. W efekcie te niezmiennie smutne, oparte na kunsztownych melodiach utwory, otacza przyjemny, niespecjalnie gęsty, syntezatorowy obłoczek. Maszyny z guzikami zapewniają przyjemne basowe buczenie i mocno rytmizują eteryczną twórczość grupy, zaś żywa perkusja zyskuje na dynamice, wspomagana programowanymi partiami. Bez obaw, dalej dużo tu smutku i fortepianu, na swoim miejscu zostały również smyki, klasycyzujące melodie oraz cała masa patosu i egzaltacji. Niemniej w utwory zawarte na „Past Life” w jakiś magiczny sposób wdarło się coś nienachalnie tanecznego. Z drugiej strony, taniec i pochlipywanie idą w parze od czasu „Dancing With Tears In My Eyes” Ultravox, czyli od dobrych 20 lat, może więc nie ma się czemu dziwić?
Prawdę mówiąc te melodie brzmią podejrzanie znajomo. Podobnie jak całe fragmenty tekstów, wydają się mieć swój początek na „A Church That Fits Our Needs,” poprzednim albumie grupy. To niezbity dowód, że myśli Ariego Pickera, ciągle obsesyjnie krążą wokół śmierci matki, w jego przypadku muzykoterapia zdaje się nie przynosić żadnych zauważalnych efektów. A może wręcz przeciwnie – dzięki temu, że cały mrok zostaje na kolejnych albumach, Picker w prawdziwym życiu może pozwolić sobie na bycie ciepłym i uroczym jegomościem, który sypie rubasznymi dowcipami na cotygodniowym barbecue… Nie jestem pewien.
Co państwo na to?