płyty | recenzja

Lemolo – The Kaleidoscope

Organo leptyka

Nie ma fajerwerków w tej materii, nie sposób się oszukiwać. Jednak nadal mamy do czynienia z prostym, eleganckim digipackiem. Szkoda tylko, że brak jest książeczki. Co ciekawe – za layout i design odpowiedzialna jest połowa Lemolo, czyli Kendra Cox. W wersji deluxe dodatkowo otrzymujemy plakat z podobizną zespołu oraz ich autografami.

Kroto Chwile

„Knives” – niepewne wyznanie uczuć, pełne powstrzymywanych emocji.

„Whale Song” – wyprawa na opustoszałe ziemie kraju muzyki synth.</li>

„Open Air” – rytmicznie, dudniąco i tak żywo, jak to możliwe w przypadku tego wyciszonego albumu.

Co państwo na to?