
Lambchop – This (Is What I Wanted to Tell You)

Patrzący na słuchacza z okładki „This (Is What I Wanted to Tell You)” Kurt Wagner, lider i jedyny stały członek istniejącego niemal trzy dekady Lambchop, ma dzisiaj równe 60 lat. Dokładnie na tyle wygląda i zdaje się nie mieć z tym najmniejszego problemu. Pozbył się nawet skrywającej rozległą łysinę bejsbolówki, która poza funkcją maskującą była jednym charakterystycznym elementem antyimage’u artysty.
Na przestrzeni trzynastu wydanych albumów grupa orbitowała pomiędzy alternatywnym country, rozgotowanym na miękko smuteczkiem mogącym przywodzić na myśl The National, soulem, lounge music i całą masą innych gatunków, ale ich programowa antyprogramowość nigdy nie wydawała się czymś nienaturalnym czy wykalkulowanym. Na „Flotus”, poprzednim albumie Lambchop, Wagner odkrył na własne potrzeby procesor do obróbki głosu. W momencie wydania „This” jest już ekspertem w śpiewaniu delayem i sztucznymi, uroczo załamującymi się harmoniami. Maszyna jest czymś więcej niż narzędziem do postprodukcji, staje się instrumentem równie istotnym, co naturalna barwa głosu Kurta, znacząco wpływa na sposób budowania melodii i artykulację.
This (Is What I Wanted to Tell You) to skromność, emocjonalna powściągliwość i szlachetne nudziarstwo w niemal wzorcowym wydaniu…
Harmonizery czy autotune nie są oczywiście niczym nowym, połowa współczesnego popu, rap nowej fali, artyści bliżsi poetyce Lambchop, jak Bon Iver czy James Blake, a tak naprawdę niemal wszyscy na etapie studyjnej obróbki, od lat budują swoje imperia mocno wspierani tą technologią. Jednak w mikrokosmosie Lambchob to wydarzenie dość doniosłe, bo kieruje grupę na niedostępne dotąd ścieżki.
„This” wydaje się logiczną kontynuacją „Flotus” – jest tak samo, jednak znacznie lepiej. Głos lidera zajmuje rozległy pierwszy plan i spina do kupy meandrujące bez celu partie basu, leniwe rozlewające się akordy Rhodesa i miękkie plamy analogowych syntezatorów. To ważna informacja, bo na „Flotus” Wagnerowi zdarzało się zaplątać gdzieś w wodnistym, instrumentalnym tle. Cały ten album zaczął się od wokalu – Wagner wysyłał swoje partie Mattowi McCaughanowi, który poza rejestracją syntetycznych i akustycznych bębnów programował synthy bazując na otrzymanych ścieżkach. Niby nie dzieje się nic więcej, ale ospale skapujące długie kompozycje spięte niskim, przyjemnie mruczącym głosem Kurta Wagnera angażują w znacznie większym stopniu.
„This” nie ma wiele do zaoferowania tym, którzy oczekują łatwej przebojowości, pstrokacizny i produkcyjnych fajerwerków, ale też nikt znający choćby pobieżnie muzyczną biografię grupy nie powinien oczekiwać po Lambchop tego rodzaju atrakcji. Szczyt łaszenia się do słuchacza to singlowy „Everything For You”, ale wykorzystany tu sampel wokalny i nieco bardziej zdecydowane tempo to w najlepszym przypadku temperatura „Why Does My Heart Feel So Bad” Moby’ego.
Pretensję mogę mieć wyłącznie o harmonijkę ustną. Pewnie nie jestem obiektywny i może być to rodzaj ukłonu w kierunku dawnego oblicza grupy, ale samo brzmienie tego instrumentu sprawia, że błogostan momentalnie mija, a ja ląduję w samym środku moshpitu na Country Pikniku w Mrągowie. Na szczęście to tylko kilka taktów, a cała reszta „This” to skromność, emocjonalna powściągliwość i szlachetne nudziarstwo w niemal wzorcowym wydaniu.
„Flotus” zaczynał się utworem, który za sprawą bardziej organicznego brzmienia znacząco odstawał od reszty płyty. Na „This” zespół zastosował podobny zabieg w stosunku do zamykającego całość „Flower”. Utwór oddzielony na okładce stosowną interlinią to tylko celowo pozbawiony jakiejkolwiek obróbki (oraz rzecz jasna czapki) głos Wagnera, akustyczna gitara i nieszczęsna harmonijka. Doceniam ten zabieg i z godnością znoszę drugą na „This” wycieczkę do Mrągowa.
Co państwo na to?