płyty | recenzja

Kissaway Trail – Breach

Organo leptyka

Digipack najprostszy z możliwych – zapomnijcie o rozkładanych skrzydełkach czy wielostronicowej książeczce z tekstami. Cała oprawa graficzna tego wydawnictwa sprowadza się do zbliżeń na różne fragmenty ubranego ciała wątpliwej urody zbuntowanego hipstero-emo-gotyckiego dziewczęcia. Kwintesencją buntu jest obrazek znajdujący się bezpośrednio na płycie – to prawnie nie do pomyślenia w dzisiejszych beznikotynowych czasach, ale nasza modelka bezwstydnie pali papierosa… Zgrzebność graficzna może wynikać z faktu, że Kissaway Trail wydając „Breach” zdezerterowali w szeregi wydawcy mniejszego niż Bella Union.

Kroto Chwile

„Beauty Still Rebels” – prosto, bardzo rytmicznie, troszkę smutno i całkiem wiosennie.

„So Sorry, I am Not” – prosto, bardzo rytmicznie, troszkę smutno i całkiem wiosennie #2.

Co państwo na to?