płyty | recenzja

Jazzpospolita – Almost Splendid

Organo leptyka

Płyta „Almost Splendid” wydana została w zgodzie z wszelkimi kanonami jazzowego minimalizmu, bez fajerwerków: prosta gra kolorów, trochę zdjęć zespołu, okładka przywodząca na myśl różnorakie artystyczne kolaże charakterystyczne dla wizualnej strony albumów takich klasyków jak Dave Brubeck czy Stan Getz, jednakże w inny, mniej oczywisty, sposób korespondująca z „architektoniczną” treścią muzyki – geometryczne kształty, których estetyka zatrzymuje nas gdzieś pomiędzy latami 70. i początkiem XXI wieku.

Kroto Chwile

„Oh!”– summa: dwukrotnie wspomniany powyżej utwór stanowi kwintesencję najlepszych pomysłów zespołu oraz popis umiejętności i nastroju obecnego na płycie.

Reszta – nic dodać, nic ująć, świetna…

Co państwo na to?