płyty | recenzja

Glass Animals – Zaba

Kroto Chwile

„Gooey” – dosłownie przykleja się do ucha. Kwintesencja brzmienia Glass Animals, nie bez powodu wybrany na singiel. Utwór wzbudził dodatkowe zainteresowanie dzięki video realizacji Rafaela Bonilla Jr., gościa posiadającego umiejętność wprowadzania w życie wszystkich, nawet najbardziej absurdalnych pomysłów członków zespołu.

„Walla Walla” – chyba mój ulubiony utwór z albumu. Afrykański wstęp z radioheadowska gitarą buduje napięcie i grozę. Nie chcę nawet myśleć co by się stało gdyby zaopiekował się nimi Nigel Godrich.

„Hazyey” –kolejny typowy utwór Szklanych Zwierzaków z mnóstwem niezwykłych dźwięków, melodii, dzwonków, trójkąta i szelestów przywołujących najróżniejsze zwierzęce skojarzenia. W zestawieniu z wyszeptywanym wokalem Dave’a tworzy to niezwykły efekt. Wciąga.

„Black Mambo” – przeczytałem gdzieś, że piosenka ta napisana została w przerwie od oglądania „Breaking Bad”. Intrygujące!

Organo leptyka

Bardzo ładna, pełna wyraźnych kolorów okładka. Kojarzy się z okładkami książek, które Dave czytał w dzieciństwie. Zdecydowanie rzuca się w oczy. Książeczki brak. Po rozłożeniu wkładki dostajemy mały plakat. Za jego pomocą można zagłębić się w intrygujące teksty Bayley’a, albo najzwyczajniej w świecie powiesić na ścianie czy drzwiach, jak za starych młodzieńczych lat przyklejało się plakaty z Bravo czy Popcornu.

Co państwo na to?