płyty | recenzja

Domowe Melodie – s/t

Organo leptyka

Płyta Domowych Melodii jest domowa także jeśli chodzi o postać cielesną. Ma swój unikalny numerek, jest wykonana ręcznie z wielkim odciskiem kubka kawy na froncie. Na krążku nadrukowany jest perski dywan, a obok niego w obwolutowym schowanku ukrywają się nie jedna, a dwie książeczki! Pierwsza z nich to śpiewnik, druga – zdjęcia i kilka słów od. Bardzo wszystko to jest miłe i domowe i jak się okazuje – paluchowo-odciskowe (przynajmniej dwoma mi się udało okładkę ostemplować).

Kroto Chwile

„Zbyszek” – instant pierwszy singiel jak dla nas.

Brzuchol i majty w piosence „Bunia”, chociaż nie wiemy kto godność i samotność popija wodą (nie znamy takiego gościa), szczególnie, że ta wódka nawet się lepiej rymuje.

Żachniecie w pierwszych sekundach „Grażki” i „Grażka” jako taka – instant drugi singiel bez dwóch zdań.

„Tato” – wyróżnienie z kotylionem za najpiękniej wyrażoną miłość.

Co państwo na to?