płyty | recenzja

Dan Mangan + Blacksmith – Club Meds

Organo leptyka

Jest matowo, monochromatycznie i względnie jasno. „Club Meds” dowodzi, że poza tym, co sportretowano na okładce, równie istotny jest materiał użyty do jej produkcji. Digipack sprawa bardzo solidne wrażenie, a pokaźnej grubości książeczkę wydrukowano na kredowym papierze pierwszorzędnej jakości. Wewnątrz teksty, geometryczne schematy oraz kilka słów od autora, które w ponury sposób rymują się z obrazkami zabudowań na maleńkich, rozczłonkowanych wyspach. Trzeba stąd spieprzać, Mangan też już to wie.

Kroto Chwile

Mouthpiece – Skoro mieliśmy zacząć od „Mouthpiece”, zacznijmy od „Mouthpeace”…

„Kitch” – transowy bas i jeden z najlepszych refrenów na „Club Meds”.

„Club Meds” – „The DAZE is the WAR and the WAR is the GAME and the GAME is a FIX and the FIX is a DAZE…”

Co państwo na to?