Conrad Keely – Original Machines
Conrad Keely jest założycielem grupy …And You Will Know Us By The Trail Of Dead. To nie tylko jedna z nielicznych grup o nazwie dłuższej od Rage Against The Machine, czy nawet Goodspeed You! Black Emperor, ale także zespół, który jak mało który potrafi zagrać muzykę progresywną w sposób kompletnie niezauważalny. Bez patosu, po mistrzowsku obudowuje chwytliwe, skoczne niekiedy piosenki świetnym gitarowym graniem, rozdmuchanym nieraz do rozmiarów suit, trzymając się przy tym z dala od instrumentalnego brylowania.
Keely po raz kolejny dowodzi, że jest zarówno sprawnym grajkiem (większość instrumentów napędza osobiście), jak i zdolnym songwriterem.
„Original Machines” jak na solowy album przystało, prezentuje odmienne podejście do muzyki. Pierwszym symptomem jest lista utworów (aż 24!). Zamiast otrzymać typową dla macierzystej formacji, przemyślaną od początku do końca muzyczną powieść, dostajemy raczej tomik poezji – miniatur przywiezionych z podróży po Kambodży, gdzie Conrad przeprowadził się mając dość życia w USA.
Keely po raz kolejny dowodzi, że jest zarówno sprawnym grajkiem (większość instrumentów napędza osobiście), jak i zdolnym songwriterem. W trakcie 22 lat grania w Trail Of Dead doprowadził do perfekcji umiejętność składania lekkich, ale niebanalnych melodii w piosenki. Jego korzenie tkwią mocno w gitarowej muzyce lat 90., dzięki czemu kompozycje są zachwycająco niewspółczesne. Nie stroni od typowej amerykańskiej skejtowo-punkowej prostoty, ale dobrze radzi sobie z bardziej rozwodnionym, prawie psychodelicznym graniem. W kompozycjach, które mają średnio po dwie do trzech minut, próżno jednak szukać szaleństwa. „Original Machines” ma klimat raczej umiarkowany, a najjaśniejsze momenty to wyrafinowane aranżacje gdzieś pomiędzy (sic!) brit-popem i kameralnym rockiem, gdzie Keely jako skrzypek czy też za fortepianem radzi sobie wprost wyśmienicie.
Co państwo na to?