płyty | recenzja

Beach House – Bloom

Organo leptyka

Opisując delikatnie wypukłe kropki na okładce tego dość grubego digipacka, należałoby powtórzyć – estetyczne, bardzo przyjemne dla oka i zupełnie pozbawione znaczenia. W środku przyklejona na sztywno książeczka z maszynopisem tekstów i kilkoma fotografiami, które doskonale wpisują się w koncepcję frontu i przepis na muzykę Beach House.

Kroto Chwile

Irene – najdłuższy i najlepszy utwór na Bloom. Świetna klawiszowa melodia i zwodnicze, znacznie dłuższe niż można by się spodziewać zatrzymanie na jednym dźwięku. It`s a strange paradise.

Wishes – jeszcze jedna porcja parującego kisielu.

Co państwo na to?