płyty | recenzja

Anohni – Hopelessness

Organo leptyka

Przepoczwarzenie. Przemiana. Ewolucja. Sympatyczne poniekąd spojrzenie smukłego chłopaka pomieszane z wdziękiem niewinności dziewczęcia. Do tego indiańska czcionka, ani chybi wskazująca na producenta. Logiczne.

Kroto Chwile

„4 Degrees” – Konia z rzędem temu, kto oprze się mocy tego utworu. Po jego lekturze można wszystko, a każde I wanna wydaje się realne. Jak to ujął Robert McLiam Wilson: Trzymając wysoko głowę, kroczę dumnie naprzód.

Co państwo na to?