płyty | recenzja

Amon Tobin – ISAM

Organo leptyka

Dotknąłem, a jakże… Kto nie dotknął, niech uwierzy: okładka płyty ciekawa, frapująca, cóż to za dziwny motyl? Także strona WWW projektu „ISAM” z pewnością zachęca do zapoznania się z albumem. No tak, ale to mało. W przypadku Amona Tobina nic tak nie zbliża do muzyki jak…. występ sceniczny. Niesamowite techno-wizualizacje, o których pisałem powyżej, są w stanie sprawić, że upalna (około 30°C o północy) noc w Katowicach (na festiwalu Tauron Nowa Muzyka) staje się magicznym czasem zapomnienia, tęsknoty za nadchodzącym, niezapomnianym uczuciem spotkania z czymś nowym… Raz jeszcze: „ISAM” to coś więcej niż zwykły album.

Kroto Chwile

„Jorneyman”, „Dropped From The Sky” – kosmos na wyciągnięcie ręki. Z niewiarygodną prędkością zbliżają się od nas maszyny obcych…

„Wooden Toy”, „Kitty Cat” – złowieszczo uśmiechają się do nas zabawki… Nie wiem jak wy, ale ja mam ciarki na plecach…

Co państwo na to?