
A.A. Williams – Songs From Isolation

Lubię piosenki, które znam – śpiewane ustami, emocjami, głosami innych. Bo któż z nas nie ma w sobie choć odrobiny inżyniera Mamonia?
Tym razem nagrania pełnej płyty z coverami podjęła się A.A. Williams. Po jej debiutanckim „Forever Blue” z 2020 roku lubiłam myśleć o niej jak o Ofelii z obrazu Johna Everetta Millaisa – zawieszonej pomiędzy życiem i śmiercią, cały czas śpiewającej. Widziałam ją jako nową królową z pogranicza światła i cienia. Cóż, „Songs from Isolation” mocno te wyobrażenia naruszyły.
W czasie trwania pandemii wokalistka poprosiła fanów o wybór dziewięciu piosenek, które zagrała i zaśpiewała, by umilić im czas izolacji, kiedy to „every day is exactly the same”, jak śpiewa za Trentem Reznorem. Efekt końcowy jednak nie powala.
Głos stał się tu głównym instrumentem, a ten A.A. ma czysty i mocny. Dodatkowe punkty przyznaję za pogłosy z mikrofonu, kuszące szepty i westchnięcia. Ale to nie wszystko. Bo o ile utwory są z bardzo różnych muzycznych bajek, to ich interpretacja jest zbyt jednostajna, monotonna. Umówmy się: o ile ciężko zepsuć takie evergreeny jak „Lovesong” The Cure czy „If You Could Read My Mind” Gordona Lightfoota, o tyle za każdym razem, gdy Williams śpiewa „Into My Arms”, gdzieś na świecie rozpada się jakiś wieloletni związek. W „Creep” A.A. chce być bardziej Billie Eilish niż sobą. Wzięcie na warsztat „Nights in White Satin” to zamach na wszelkie świętości, tym bardziej, że te wszystkie emocje w interpretacji są jakieś takie skute lodem. Minimalizm nie zawsze i nie wszystkim wychodzi na dobre.
Znacznie ciekawiej wypadają te interpretacje, gdy A.A. mierzy się z wagą cięższą: utworami Deftones, Nine Inch Nails i Smashing Pumpkins. Tu prowadzi je własną wrażliwością, nie próbuje doścignąć oryginałów, ale jedzie równoległą drogą z równą im szybkością.
To jednak trochę za mało. „Songs of Isolation” jest niepotrzebna zapchajdziurą w ubogiej jeszcze dyskografii A.A. Williams. A jeśli potrzebujecie coverów, posłuchajcie „Radio Redhead vol. 1” Karen Elson.
Co państwo na to?