
Glass Animals, The Notwist, King Creosote

Glass Animals - "How To Be A Human Being"
Glass Animals zdecydowali się na odważny krok i jednym siedmiomilowym susem przeskoczyli z parnej, tropikalnej dżungli (recenzja „Zaba”) wprost do salonu gier pełnego przykurzonych i nadgryzionych rdzą fliperów. Produkcyjnie jest to istny cukiereczek – stylizacja na melodyjki z Mario, wielość planów i obłędne nasycenie dźwiękami robią spore wrażenie. Wszystkie utwory kusząco połyskują i ociekają podwójną warstwą ciężkiego, różowego lukru. Całość jest tak przerysowana, że nie sposób nie dostrzec jak zza tych wszystkich rozbujanych planów Dave Bayley, lider i główny kompozytor Glass Animals, puszcza do nas oko i złośliwie się uśmiecha. „How To Be A Human Being” to dobry i interesujący popowy album, mam z nim tylko jeden drobny problem – bombastyczna dynamika refrenów i silenie się na arcychwytliwość pomnożona przez 11 (taka jest ilość indeksów na płycie) na dłuższą metę potrafią być odrobinę męczące.

The Notwist - "Superheroes, Ghostvillains & Stuff"
Nie lubię płyt koncertowych. Nie kupuję przekonania, że da się na nich uchwycić ulotną magię występu na żywo, a ponad przereklamowaną spontaniczność i oklaski w tle stawiam mozolną studyjną dłubaninę, niezliczoną ilość „take’ów” i pewność, że piosenki brzmią dokładnie tak jak powinny. Nie lubię płyt koncertowych, ale lubię The Notwist i polubiłem również pierwszą oficjalną koncertówkę w ich dorobku. Na dwóch płytach dostajemy solidny przegląd niemałej dyskografii Niemców z delikatną nadreprezentacją na wysokości „Close To The Glass” (ostatni regularny album w dyskografii) oraz „Neon Golden” (najbardziej chwalony album w dyskografii), a w ramach przyrodniczej ciekawostki panowie jednorazową cofają się aż do „Nook”, albumu wydanego w okolicach plejstocenu. „Superheroes, Ghostvillains & Stuff” to wydawnictwo dwupłytowe, bo właściwie każdy utwór poza częścią zasadniczą zawiera sporo przestrzeni na rozkoszne gry i zabawy z wykorzystaniem sampli, gitar, kilogramów przeszkadzajek i łapiącego co popadnie delaya. Jeśli tylko nie zapomnicie, że w The Notwist zupełnie nie chodzi o partie wokalne to „Superheroes, Ghostvillains & Stuff”” powinien się Wam spodobać.

King Creosote - "Astronaut Meets Appleman"
Narodowy indie-bard Szkocji powraca po raz dwudziesty – to się nazywa produktywność i oddanie etosowi pracy. Następca „From Scotland With Love” to pozycja wyjątkowo stonowana i wydelikacona – tym razem obyło się bez zakrapianych wycieczek do baru. To plus, bo refleksyjnego Creosote’a lubię najbardziej, nawet jeśli od dość dawna śpiewa wciąż tę samą, jednak ciągle piękną, wybrzmiewającą nieśpiesznie, melodię. Po „Astronaut Meets Appleman” nie należy oczekiwać soczystych singli, które zawojują listy przebojów, w sensie produkcyjnym to absolutne zaprzeczenie opisywanej powyżej „How To Be a Human Being” Glass Animals. Creosote wymaga 30 minut uwagi (tak, tej płyty słuchamy w całości), w zamian proponuje dużo tradycyjnego instrumentarium, umiarkowane tempa i teksty o tym, że od pewnego czasu świat pędzi stanowczo za szybko. Sztuczka polega na tym, że po kilku sesjach złapiecie się na tym, że nucicie te pozornie nudne piosenki. Ja nucę.
Co państwo na to?