
Gaijin Blues, Tunes Of Negation, Kate Tempest

Gaijin Blues - Gaijin Blues II
Dawno temu, w Kraju Kwitnącej Wiśni, w malowniczym mieście Kakariko, żyło dwóch oddanych tradycji starców. Pewnego dnia, ludowe sploty dźwięków w ich głowach, zakłócił czar rzucony przez złego ducha Narikamę. Odtąd melodie ich przodków mieszały się z nowoczesnymi, a panowie zaczęli bardziej przypominać postaci z mangi niż siebie samych – tak powstał zespół Gaijin Blues, a przynajmniej mógłby. Tymczasem jest to projekt stworzony przez Naphtę (Paweł Klimczak) i Playstation Yoga Music (Michał Szczepaniec). Brzmienie ich debiutanckiej płyty, wydanej przez londyńską wytwórnię Shapes of Rythm, to efekt podróży po różnych regionach Japonii i sporego zachwytu tamtejszą kulturą popularną, mangą i grami video.
Chłopcy z Gaijin Blues nie boją się mieszać gatunków, doprawiać ich, siekać w drobną kosteczkę, a później jeść ze smakiem. To co zespala ich brzmienie to japońskie dźwięki – i te kojarzone z mangą i tradycyjne, w wyobraźni wielu, związane z obrazem kwitnącej wiśni, geishy, czy sumo. Gaijin Blues to romans, a może nawet i małżeństwo z Japonią, której gośćmi są rockowo-bluesowe, housowe, czy jazzowe wstawki. To muzyka do bujania i tuptania – lekkiego w autobusie i mocnego na koncertach. Jest świeżo, zaskakująco, momentami naiwnie, ale wciąż dobrze.

Tunes Of Negation - Reach The Endless Sea
Album „Reach the Endless Sea” uwydatnia bardzo prywatne i charakterystyczne uniwersum brzmieniowe Sama Shackeltona. Producent z dużym namaszczeniem wprowadza do niego keyboard (Takumi Motokawa) i wibrafon (Raphael Meinhart). Na kontrze balansuje linia melodyczna wokalu Heathera Leigha. To z oczywistości. Ale ten album nie jest wcale oczywisty – żeby go docenić trzeba rzeczywiście wysłuchać, skupić się, wtopić w niego, przejąć narrację, którą niesie. Całość jest przejmującą, podróżą przez labirynt dźwięków. Elektroniczne mieszają się z klasycznymi, a całość podbijana jest selektywnymi bębnami. Napięcie rodzi się bardzo swobodnie. To wymiana przestrzeni między instrumentami i wokalem. Album brzmi jak rozgrzewka przed walką. Bardzo łatwo przejąć skumulowane w dźwiękach napięcie. Mimo surowości i szorstkości, zostajemy wciągnięci w mistyczną medytację. Koniec to hałaśliwa ściana. Męcząca.

Kate Tempest - The Book Of Traps And Lessons
Natłok słusznych słów wypowiedzianych w poetycki, natchniony sposób. Dodatkiem i zaledwie ułamkiem emocji jest muzyka. To twórczość Kate Tempest – artystki, która nie boi się mówić o niezadawalającej, otaczającej nas rzeczywistości. W swoich tekstach pozostawia jednak przestrzeń i nadzieję. Album „The Book of Traps and Lessons” powstał we współpracy z producentem Rickiem Rubinem. Natchnął on teksty Tempest brzmieniem, które w subtelny sposób warunkuje odbiór poezji. Mnogość instrumentarium na zmianę łagodzi i zaostrza ekspresję artystki. To wymiana emocji – pytania, które zyskują na wartości jedynie zderzane z odpowiedzią. Niezwykły romans dźwięku i słowa. Mimo, że Kate Tempest pochodzi z Wielkiej Brytanii to tematy, które porusza są uniwersalne – nierówności społeczne, przymusowe deportacje, rasizm. W zaciszu dźwięków znajduje też miejsce na sprawy prywatne, intymne. Każdy może to poczuć. Jedynie co należy zrobić to wsłuchać się w słowa. To słowa czytajmy, słuchając.
Co państwo na to?