Neurosis: Wściekła konsekwencja
30 czerwca w warszawskim Palladium wystąpi Neurosis. Zespół legenda, uważany za ojców sludge, jeden z najważniejszych przedstawicieli sceny post-metalowej. Nie jest moim zamiarem udawadnianie tego stwierdzenia. Wybierając utwory / płyty do tego zestawienia chciałem pokazać jak ewoluował styl grupy. Nie było to proste, bo tak naprawdę każda płyta jest na swój sposób ważna. Starałem się stworzyć coś w rodzaju przewodnika, który komuś, kto nie zna jeszcze Amerykanów, pomoże zrozumieć ich fenomen, a być może (i taką mam nadzieję) zachęci do pójścia na koncert. Warto, bo Neurosis znani są z niesamowitych występów na żywo. Jako dodatkową zachętę polecam zapis koncertu, który odbył się w paryskim Villette Sonique (klik!)
„Training”
(Pain Of Mind, Alchemy Records 1987)
Wybierając utwór z płyty „Pain Of Mind” kierowałem się jego długością. To najkrótsza piosenka Neurosis (w późniejszym okresie ich twórczości będą przeważały utwory sześciu-siedmio a nawet dwunastominutowe). Takiego zespołu na pewno w Palladium nie usłyszymy. Krótko i na temat – hardcore punk! Warto wiedzieć jak zaczynali.
„To Crawl Under One’s Skin”
(Souls At Zero, Alternative Tentacles 1992)
Już na poprzedniej płycie „The Word As A Law” słychać, że punkowa załoga przechodzi przeobrażenie. Jednak dopiero „Souls At Zero” uważa się za początek „tego” Neurosis. Idealne połączenie agresji, niepokoju i psychodelii, przestrzennych pasaży i zmian tempa. Stworzyli monumentalne dzieło, które dzisiaj zalicza się do klasyki post-metalu.
„Aeon”
(Through Silver In Blood, Relapse Records 1996)
Pamiętam sytuację sprzed wielu lat, kiedy puszczałem ten materiał znajomemu, wtedy jeszcze z kasety. Stwierdził, że nie może tego słuchać, bo nie jest w stanie przyjąć takiej ilości negatywnych emocji na raz. To artystyczne katharsis, zdecydowanie najbardziej wściekłe i niepokojące dokonanie Amerykanów. Ciężkie, apokaliptyczne brzmienie wzmacniają liczne dodatki: trzeszczące sample, tradycyjne instrumenty tj. skrzypce, dzwony czy flet. „Through Silver In Blood” to pierwsza płyta, jaką Neurosis nagrało dla legendarnej już wytwórni Relapse Records. Dla wielu fanów (do których zalicza się również autor tego opracowania) najlepsza w całym ich dorobku.
„The Doorway”
(Times Of Grace, Relapse Records / Music For Nations 1999)
Neurosis po raz pierwszy tak „czysto”. Nienaganne, techniczne brzmienie, które udało się osiągnąć dzięki współpracy z Stevem Albinim (znany realizator, który współpracował m.in. z Nirvaną, Godspeed You! Black Emperor, Helmet, The Stooges, Mogwai, Pixies, PJ Harvey, Manic Street Preachers). Muzyka zyskała znacznie więcej przestrzeni. Stała się bardziej uporządkowana. Jednocześnie ukazała się płyta Grace ambientowego projektu Tribes Of Neurot (tworzonego przez członków Neurosis). Krążki puszczane równocześnie gwarantują słuchaczowi niezapomniane wrażenia muzyczne.
„The Eye Of Every Storm”
(The Eye Of Every Storm, Neurot Recordings 2007)
To już inne Neurosis. Nadal bardzo mroczne, melancholijne, ale już nie tak wściekłe i rozkrzyczane. Panowie całkiem dużo śpiewają! Bardzo dojrzały materiał, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Jest patetycznie, epicko, ale na pewno nie kiczowato. Klimat budowany przede wszystkim na kontrastach pomiędzy powolnymi, ciężkimi gitarami, a elektroniką i bogatym instrumentarium dodatkowym (pojawia się nawet trąbka!). Album totalny.
„We All Rage In Gold”
(Honor Found In Decay, Neurot Recordings 2012)
Neurosis zajmują obecnie taką pozycję, że nie muszą nikomu nic udowodniać. Z nikim nie muszą się ścigać. Mają swoją wytwórnię, liczne poboczne projekty. To na tyle sprawdzona marka, że nawet jeśli na kolejną płytę Amerykanów przyjdzie nam czekać 5 czy 10 lat to zawsze będzie to wielkie wydarzenie. Tak też jest i w tym przypadku. Możliwe, że ta płyta nie odkrywa zbyt wielu nowych obszarów, ale z pewnością jest materiałem świadczącym o konsekwentnym podążaniu obraną przed laty ścieżką.
W swojej selekcji pominąłem płyty „Enemy Of The Sun”, „A Sun That Never Sets” i „Given To The Rising” czy EPkę „Sovereign”, o których brak fani pewnie będą mieli żal. Wydaje mi się, że jeśli kogokolwiek zainteresowałem twórczością Neurosis, sięgnie po nie na własną rękę.
Co państwo na to?