Kreatywne Covery vol.2
Dosyć częstą praktyką, szczególnie wśród wykonawców metalowych i punkowych, jest branie na warsztat klasyki gatunku. Gramy black metal to zrobimy cover Venom, jesteśmy punkowcami to zagrajmy coś z repertuaru Sex Pistols czy Dead Kennedy’s. To naturalne, że w ten sposób kształtuje się warsztat, uczy podstaw gatunku, zdobywa doświadczenie. Rzadko jednak takie przeróbki wnoszą cokolwiek nowego. Jedyna z nich korzyść to podnoszenie umiejętności muzyków. Chociaż i to nie zawsze ma miejsce. Takimi coverami zajmować się nie będziemy. Zdecydowanie bardziej interesuje nas sytuacja kiedy wykonawca mierzy się z czymś, co na pierwszy rzut ucha wydaje się pochodzić z kompletnie innej bajki. Coś co dla fanów może być szokiem… Chcielibyśmy na kilku przykładach pokazać jak można to robić dobrze, a nawet wybitnie, a także w ramach suplementu – jak można taki eksperyment zepsuć…
„Raining Blood” – Tori Amos
(Strange Little Girls, 2001 Atlantic Records)
wersja oryginalna: Slayer
W 2001 r. ukazała się płyta Tori Amos „Strange Little Girls” zawierająca tylko i wyłącznie covery. Wśród wykonawców, nad którymi pochyliła się Amerykanka znaleźli się między innymi: Eminem, Depeche Mode, The Beatles, The Velvet Underground i… Slayer!!! Tori dokonała chyba najśmielszej „przeróbki jaka powstała w historii muzyki popularnej. Klasykę thrash metalu zrobiła na swoją modłę – powstał klimatyczny, prosty balladowy kawałek. Zdecydowanie bardziej mroczny od oryginału. Gitarzysta Slayera Kerry King, nieprzysiadalny, wytatuowany na baniaku dryblas, zapytany kiedyś o zdanie na temat tego co zrobiła Tori stwierdził, że to najdziwniejszy cover jaki słyszał w życiu. Dodał nawet, że był nim w pierwszej chwili wstrząśnięty.
„Stripped” – Rammstein
(For the Masses, 1998)
wersja oryginalna: Depeche Mode
„Stripped” pochodzi z „Black Celebration”, wydanej przez Depeche Mode w 1986 roku. To już klasyka gatunku, płyta, która uważana jest za jedną z najlepszych w karierze „depeszów”. To esencja ich mrocznego, melancholijnego, a jednocześnie bardzo przebojowego stylu. Niemiecki Rammstein właśnie na tym mroku skupił się najbardziej. Industrialny klimat kawałka dodatkowo wzmocnił przekaz zawarty w tekście. Powstał jeden z najlepszych coverów twórczości Depeche Mode, a może i też jeden z najlepszych kawałków Rammstein. Niemcy narobili sporo zamieszania wypuszczając go na singlu – w teledysku wykorzystano fragmenty propagandowego filmu „Olympia” w reżyserii Leni Riefensthal skutkiem czego były liczne oskarżenia o propagowanie nazizmu.
„Faith” – Limp Bizkit
(Three Dollar Bill, Y’All$, 1997 Interscope Records)
wersja oryginalna: George Michael
Amerykańscy nu-metalowcy parę lat temu mieli swoje pięć minut. Nadal grają, tworzą i wydają płyty, ale tak jak umarł gatunek tak i oni mogą być już dzisiaj uważani za dinozaurów. Jednym z najpopularniejszych ich kawałków, na który zawsze czeka publika na koncertach, jest cover „Faith” z repertuaru George’a Michaela. Fred Durst i spółka z leciutkiej, akustycznej piosenki zrobili kawałek dobrego łomotu z punkowym zacięciem, który zresztą bardzo odbiega od nieco irytującej maniery charakterystycznej dla praktycznie całej twórczości Limp Bizkit.
Co państwo na to?