Beznadziejnie szczęśliwy poranek – recepta zgodna z mainstreamowymi wzorcami
Dni, o których już od pierwszych sekund po obudzeniu wiadomo, że będą bezczelnie przepełnione radością nie przytrafiają się często. Dlatego większość z nas pozostaje na taką ewentualność kompletnie nieprzygotowana. Co robić? W gruncie rzeczy sprawa jest prosta. Nie ma sensu poddawać się panice, najprościej postąpić zgodnie z wzorcem podsuwanym przez żenujące amerykańskie komedie romantyczne z lat 90. Schemat jest następujący:
1. Upewniamy się, że nasze ciało znajduje się w gustownej kraciastej pidżamie z guzikami.
2. Z łazienki pozyskujemy dezodorant, który posłuży za atrapę mikrofonu (czy ktoś jeszcze ich używa?).
4. Obowiązkowo śpiewamy każdy z refrenów otwierając przy tym usta trzy razy szerzej niż jest to absolutnie koniecznie.
5. Gdy muzyka ustanie udajemy, że nic się nie stało z nadzieją, że wątpliwości, dylematy i samoudręczenie powrócą jak ręką odjął najpóźniej w porze obiadowej.
„Beautiful Boys” – Happy Pills
(Retrosexual, 2009 EMI Music Poland)
Przed Państwem pierwszy i ostatni polski zespół college-rockowy, o którym do końca nie wiadomo czy nadal istnieje. „Beautiful Boys” za sprawą swej bezpretensjonalności i lekkości, powinien być dołączany gratis do wszystkich szczęśliwych poranków świata. Z tych samym powodów przed rozpoczęciem bezczelnej celebry radzimy szczelnie zamknąć okna.
„As Helpful As You Can Be Without Being Any Help At All” – Dan Mangan
(Oh Fortune, 2011 Arts & Crafts)
Szczęśliwy poranek zgodny z dworską etykietą w wersji Dana Mangana wymaga nieco większej wprawy – wszak odtańczenie menueta nie jest sprawą prostą. Ci bardziej odważni powinni dołączyć także baletowe obroty na czubkach palców. Możliwe, że Dan Mangan wymaga poświęceń, ale z pewnością na nie zasługuje.
„The Emperor’s New Clothes” – Sounds Like Violence
(The Devil On Nobel Street, 2009 Burning Heart)
To pozycja tylko pozornie wesoła. Za cienką warstewką hiperoptymizmu zionącego z zabójczo przebojowego refrenu kryje się coś ciemnego, wilgotnego i rozdzierająco smutnego, ale w ten szczególny dzień możemy udawać, że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Lekkie odurzenie freonem powinno ułatwić całą sprawę.
Co państwo na to?