Analogowe popołudnie – piosenki przeciwko wadom wzroku
Mrugająca wszędobylskimi ekranami współczesność potrafi zmęczyć. Potrafi także trwale uszkodzić wzrok. Dlatego w celach regeneracyjnych od czasu do czasu warto zapaść się w rzeczywistość w stu procentach analogową. Dobrym pretekstem do kameralnego spotkania bez prądu może być stara dobra gra planszowa. Sugerujemy wybierać pozycje niespecjalnie skomplikowane, bo nieskoordynowane przestawianie pędzących żółwi jest znacznie przyjemniejsze od nerwowego wertowania instrukcji. Z drugiej strony sytuację, gdy naszą objuczoną ekwipunkiem postać zaatakuje Żygacz siła 5 również cechuje pewien urok. Tło wzmagające doznania poniżej.
„Transparent” – The Sea And Cake
(Everybody, 2007 Thrill Jockey)
Sprawność instrumentalna grupy jest prawie tak daleko posunięta jak jej umiejętność wtapiania się w tło. Oto powód, dla którego Sea And The Cake otwierają stawkę. Proszę nie dać się zwieść, grupa potrafi znacznie więcej niż na pierwszy rzut ucha może się wydawać, ale perspektywa, którą sobie narzuciliśmy karze docenić, że matowy śpiew, stylowe i bardzo eleganckie gitary stanowią doskonałe uzupełnienie, ale nie odciągają uwagi od obstawionej pionkami planszy.
„I’d Rather Dance With You” – Kings Of Convenience
(Riot On An Empty Street, 2004 Astralwerks)
To bez wątpienia najbardziej nośna i przebojowa pozycja w zestawie, do tego pochodzi z albumu, którego okładka obrazuje członków grupy oddających się grze w szachy („Riot On An Empty Street”). Jest to oczywiście okrutnie pretensjonalne, ale z punktu widzenia tego fonotypu pasuje. Bardziej rudy członek Kings Of Convenience udziela się również w grupie Whitest Boy Alive, która zajmuje zaszczytną pozycję w zestawieniu dotyczącym biegania z organicznym nadbagażem (czytaj całość).
„Arizona” – Pedro The Lion
(Achilles Heel, 2004 Jade Tree)
Gdyby przyszło nam słuchać nagrań Pedro The Lion z płyty winylowej, to niezależnie od ustawień, instynkt podpowiadałby, że płyta obraca się zbyt wolno. Taki to już ich urok, mimo że tempa są całkiem żwawe, to dojścia do końca wersu potrafi zająć grupie całe wieki. Gra na zwolnionych obrotach idealnie wpisuje się w koncepcję leniwego popołudnia, spędzonego na dywanie. Grzechem byłoby nie skorzystać z tej magicznej właściwości spowalniania czasu.
Co państwo na to?