
Gra o tron albo na cymbałkach
Premiera najnowszego sezonu „Gry o Tron” tuż, tuż. Wszyscy czekamy z niecierpliwością – tym razem nie tylko fani serialu, ale również fani książki, dla których wszystko to, co zobaczymy w najbliższym sezonie będzie niespodzianką (ponieważ George R. R. Martin się nie wyrobił – musimy mu to jednak wybaczyć, każdy z nas wpada czasami w szpony prokrastynacji, u niektórych trwa ona po prostu dłużej i ma nieco bardziej doniosłe konsekwencje). Prawie nic nie jest więc pewne – tak jak śmierć Jona Snowa, czy to gdzie do diabła podział się Rickon Stark. Jednego jednak jesteśmy pewni – nasi ulubieni bohaterowie, podobnie jak my, gdyby tylko mieli dostęp do iPodów, boomboxów, albo chociaż gramofonów, na pewno słuchaliby muzyki. Postanowiliśmy więc poświęcić chwilę na zastanowienie się, jakie byłyby to dźwięki. Oczywiście tematem wspólnym dla wszystkich mógłby być utwór Nagrobków „Jesteśmy martwi”, ale czego słuchałby konkretnie Jon Snow (gdyby żył), albo Ramsay Bolton? Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie w naszym fonotypie.
Nocny Król: Immortal – „Battles in the North”

Bieganie na golasa w ekstremalnym mrozie to nie bułka z masłem. Można sobie bardzo szybko to i owo odmrozić. Wiedzą o tym doskonale norwescy blackmetalowcy z Immortal, którzy – ku zdziwieniu postronnych – od lat lubują się w galopowaniu po ośnieżonych pagórkach, wrzeszczeniu o wiecznej zmarzlinie, która zalega mityczną krainę Blashyrkh, a do tego jeszcze cieszeniu się z całej tej aktywności. Oni znaleźli jakiś tajny sposób, aby po takich galopadach nawet nie załapać kataru. Ale dla większości istot – zarówno na terenach po stronie Muru zamieszkałych przez ludzi, jak i na obszarach zasiedlonych przez Wolnych ludzi – połączenie mróz i golizna skończyć się musi co najmniej odmrożeniem palców. Chyba że jest się umarlakiem, który sam niesie śmierć, zniszczenie i odmrożenie wszystkiemu jestestwu, które spotka na swojej drodze. Nocny Król, o którym niewiele wiadomo, ale wszystkich interesuje i przeraża już samo jego imię, chyba musiał kiedyś znaleźć demówkę Norwegów w jakiejś lodowcowej szczelinie, przejść na ciemną stronę mocy i zacząć unicestwiać swoich byłych braci z Nocnej Straży. I wszystko w rytm „Battles in the North”. Nie ma innego wytłumaczenia dla jego natury. Ot, taka karma. (Paweł Rusak)
Jon Snow: Winter Aid – „The Wisp Sings”

Kędzierzawa czupryna idealnie współgra z jego równie kędzierzawym sercem, choć być może to tylko zasłona dymna by ukryć jego smocze serce (R+L=J). Ostatni na posterunku, będzie próbował zatrzeć granice między ludźmi, którzy tych granic wcale nie chcą się pozbywać. Już się pewnie domyśla, że próba ominięcia siedmiusetstopowego muru nie jest najlepszym pomysłem, mimo że jak wiemy nie był on nigdy klasyfikowany jako ktoś, kto cokolwiek wie. W tym jednak przypadku przesłanki są dość jednoznaczne – w dniu, w którym jego kompani zwracają się przeciw niemu, a śnieg delikatnie nasiąka krwią, na pewno sięga pamięcią do czasów z pewnej groty skalnej, gdzie zadziorna Ygritte mówiła mu o wszystkich tych rzeczach, których naprawdę powinien był się już do tej pory nauczyć. (Mon Sadowska)
Ramsay Bolton: Goldie Lookin Chain – „Your Mother’s Got A Penis”

Ramsay Bolton, bękart Roose’a Boltona, po śmierci króla Joffreya, uważany jest za jedną z najbardziej znienawidzonych postaci w świecie „Gry o Tron”. Wszyscy mają żal o te akcje z Theonem, Sansą Stark. Nie podoba mu się to. Gdzie Wy macie wszyscy jaja? On ma po prostu takie poczucie humoru. Bardzo czarne, hardcore’owe. TVN nie zgodził się na jego występ w roaście Kuby Wojewódzkiego, bo nikt nie rozumiał co może być śmiesznego w dosłownym grillowaniu gości. Ale nic to. Nie dla psa kiełbasa. Jego czas jeszcze przyjdzie, jeszcze wszystkim pokaże jaki z niego śmieszek. A wspomnianemu Kubie planował zaśpiewać, a raczej zarymować kawałek jego ulubionego Goldie Lookin Chain „Your Mother’s Got A Penis”. (Mateusz Straszewski)
Daenerys Targaryen: Bikini Kill – Rebel Girl

Na słynne valar morghulis, czyli wszyscy ludzie muszą umrzeć Daenerys Targaryen trzeźwo odpowiada, że nie jest mężczyzną (bo przecież man to niekoniecznie człowiek, ale może właśnie facet).. Nie da się zaprzeczyć, że jej siła nie tkwi tylko w towarzyszących jej smokach, ale przede wszystkim w sile charakteru. Nieznająca kompromisów, nieograniczona społecznymi wymaganiami i stereotypami, Daenerys może wszystko. Wyzwala armie niewolników, podbija kolejne miasta, wybiera sobie mężczyzn (a nie jest wybierana przez nich) i konsekwentnie podąża do stolicy, gdzie wielu chętnie zobaczyłoby ją na żelaznym tronie. Spokojnie mogłaby posłużyć za feministyczną ikonę Westeros. I chociaż pewnie skrycie Daenerys słuchałaby „Run the World (Girls)” Beyonce, to na pole bitwy poszłaby w rytmie „Rebel Girl” Bikini Kill. W końcu jest queen of the neighborhood, a w jej głosie i pocałunku czuć rewolucję – co na pewno mógłby potwierdzić Khal Drogo albo Daario Naharis. Zaś Missandei na pewno nuci „Love you like a sister, always soul sister, blood sister”. (Martyna Nowosielska)
Zdjęcia: HBO
Co państwo na to?