Przewodnik festiwalowy – lato 2019 vol.1
Zapraszamy na pierwszy odcinek międzywydziałowego przeglądu festiwalowego lata 2019. W składzie OFF Festival, Tauron Nowa Muzyka, Halfway Festival, Open’er, Soundrive, Up To Date, Fest Festival oraz śladowe ilości orzeszków ziemnych.
Open’er: Idles
W tym roku doszło do kilku co najmniej zaskakujących wymian pomiędzy OFF-em i Open’erem – koncert Idles to jedna z nich. Grupa grała już w Katowicach w 2017 roku, natomiast ja osobiście bez najmniejszych wątpliwości oddałbym im główną scenę w Dolinie Trzech Stawów także tego festiwalowego lata. W wydaniu koncertowym Brytole zabijają miksturą czystej energii i jeszcze czystszej miłości. Nie chcę się powtarzać, bo wszystko już zostało napisane (recenzja „Joy As An Act of Resistance”). Fakt, że w tym roku Idles pojawią w Gdyni może mieć podłoże księgowe. 2019 to bez dwóch zdań ich rok, a masowa popularność poważnie winduje koncertowe stawki. Miłość. (Marcin Gręda)
Tauron Nowa Muzyka: Apparat
Fanom grupy Moderat Saschy Ringa, grającego jako Apparat, przedstawiać nie trzeba. Niemiecki didżej obejmie na Tauronie stanowisko Wielkiego Houdiniego, odwracając znaną sztuczkę ze znikaniem – pojawi się na scenie pierwszy raz od 2013 roku. Apparat gra mieszankę electro, ambientu, IDM-u, a nawet popu, przy czym wydaje się, że to, co z owego melanżu finalnie wychodzi, kierowane jest do dam i dżentelmenów elektronicznego środowiska. Dźwięki o wysokim poziomie wyrafinowania i pewnej melancholii płynącej jakby z kryształowego kieliszka – tak pewnie opisać by można było twórczość niemieckiego artysty. Z tego co wiemy, na koncercie nie będzie jednak wymagany dresscode, także smokingi można pozostawić w domu. (Mon Sadowska)
Halfway Festival: These New Puritans
Mrok, powaga, ambicja i skłonność do perfekcjonizmu. W These New Puritans zostało już tylko dwóch członków (domniemane powody takiego stanu rzeczy mogą zawierać się w poprzednim zdaniu), ale twórczość grupy to ciągle pełen przepychu, osadzony w latach 90., czarny niczym płuca emerytowanego górnika artystyczny pop ze skłonnościami do modern classic. Nie piszę nic więcej, bo wszystko już powiedzieliśmy w poniższym video. No może dodam tylko, że będzie to znakomity, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach koncert – biorę za te słowa pełną odpowiedzialność. (Marcin Gręda)
OFF Festival: Black Midi
Niestabilna sytuacja społeczno-polityczna w Wielkiej Brytanii owocuje kolejnymi grupami, które udowadniają, że granie na gitarach w XXI wieku ciągle ma jako taki sens. Następni w kolejce po Shame, Idles i Fontaines D.C. są black midi, artystowscy smarkacze, którzy załapali się na kontrakt z Rough Trade. Noise, upierdliwe wokale, karkołomne podziały rytmiczne i chaotyczna do granic bezsensu struktura utworów. Brzmi źle? Właśnie dlatego powinno się udać. (Marcin Gręda)
Tauron Nowa Muzyka: LAFAWNDAH
Lafawndah – francuska Iranka, a być może po prostu człowiek mieszkający w muzyce – zachwyca spektrum odniesień kulturowych, które zaszywa w tworzonych przez siebie utworach. Jej kooperacja z Midori Takadą, perkusistką z Japonii, udowadnia, że granice państw narodowych dawno już zostały zatarte w sztuce. Oto nastał muzyczny, ogólnoświatowy Schengen. Muzyka Lafawndah kojarzy się z poczynaniami FKA twigs, M.I.A., czy też Rosalíi, jest w niej dużo energii podszytej buntem, przy czym opakowana jest ona w popowy i prawdopodobnie niebiodegradowalny plastik. Lafawndah przyjeżdża z całą menażerią nieokiełznanych dźwięków i zamierza nam je przedstawić w hipnotyzującej paradzie. (Mon Sadowska)
Open’er: Robyn
Tańczyć ból złamanego serca najlepiej z Robyn. Wiemy – praktykujemy. I za każdym razem zachwycamy się tym, jak Szwedka oswaja swoje doświadczenia w chwytliwych, ale nie tkliwych popowych przebojach. To może być jeden z najbardziej poruszających koncertów tegorocznego Open’era. Dosłownie i w przenośni. (Martyna Płecha)
Tauron Nowa Muzyka: Resina
Jedyna rodzima reprezentantka w katalogu kultowego szkockiego labelu Fat Cat Records. Tylko wiolonczela, looper, śladowe ilości wokaliz i bębnów. Wiolonczela nie jest instrumentem łatwym w odbiorze, a już szczególnie, gdy występuje w głównej roli i aż trudno uwierzyć, z jak dużą gracją Karolina Rec utkała za jej pomocą spójną, pełną mroku i szalenie pociągającą całość. Posłuchajcie choćby „In” czy „Surface”, a zrozumiecie, co mam na myśli. Te utwory brzmią niczym jeszcze bardziej niepokojąca kontynuacja „13 Angels Standing Guard ’round the Side of Your Bed” Silver Mt. Zion. Wysoka rekomendacja w ramach przerwy od rytmicznych uderzeń basu. (Marcin Gręda)
Soundrive: Tommy Cash
W Polsce był już tyle razy, że nie zdziwię się, jeśli po Soundrive Festival zamieszka w opuszczonych częściach gdańskiej stoczni i zostanie u nas na stałe (swoją drogą takie mieszkanie pasowałoby bardzo do jego stylistyki, zwłaszcza z klipu „Pussy Money Weed”). Ale czy to, że Tommy’ego widzieliśmy już wiele razy, sprawia, że nie chcemy zobaczyć go jeszcze raz? Nie. Jego koncerty to zawsze po prostu dobra impreza, na której zapach potu miesza się z wonią rozlanej wódki i dymem tanich papierosów. Słowiański klimat, rap, elektronika i podróże w dziwaczne miejsca w wyobraźni estońskiego artysty to połączenie, które warto sprawdzić. (Martyna Nowosielska-Krassowska)
OFF Festival: The Comet Is Coming
Po tym co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy na zeszłorocznej edycji festiwalu Jazztopad, wiemy jedno – należy biec w ciemno na każdy koncert, w który zamieszany jest Shabaka Hutchings, jedna z najważniejszych i bardziej charyzmatycznych postaci na nowej scenie nowego jazzu. Energia i pierwotna transowość występu Sons Of Kemet wbiła nas w ziemię i nie ma powodów by sądzić, że w przypadku The „Comet Is Coming” sprawy potoczą się inaczej. Ten projekt to wycieczka w bardziej psychodeliczne, podbite funkiem i kosmoelektroniką rejony taniego science-fiction w miękkiej i szkaradnej okładce. Jeśli „Comet is Coming” wystąpią w namiocie, to pot będzie lał się po ścianach niezależnie od warunków atmosferycznych. Gwarantuję. (Marcin Gręda)
Open’er: Death Grips
Niektórzy twierdzą, że są tylko internetowym memem. Inni, że są nie dość, że tylko memem, to w dodatku takim, który zakończył swój żywot dobrych parę lat temu, kiedy przestały nas już bawić nawiązania do pewnej części ciała na okładce „No Love Deep Web” i płaczący MC Ride. Podzielone są też zdania na temat ich występu na Unsound Festival w Krakowie w 2016 roku – czy to była nieznośna i bezsensowna fala dźwięku, czy może jednak coś, co warto zobaczyć ponownie? Ja należę do tej drugiej grupy, która z Unsounda trzy lata temu wyszła zadowolona. I która wciąż czuje ciarki, słuchając „The Money Store”. I chociaż grupa Stefana Burnetta w ogóle nie pasuje mi do Open’era, to ich koncert zdecydowanie i bez ironii traktuję jako highlight tej imprezy. Obawiam się jednak, że DG podzielą los innych artystów podkradzionych przez Alter Art z OFF-a czy Unsounda w poprzednich latach w nadziei na to, że nadal będą się wydawać festiwalem chociaż trochę alternatywnym – los artystów, którzy grają do prawie pustych namiotów. (Martyna Nowosielska-Krassowska)
Tauron Nowa Muzyka: Kornél Kovács
Król queerowania muzyki house po kilkuletniej przerwie powrócił z nowym materiałem. Wydana w 2019 roku płyta „Stockholm Marathon” jest niezwykle energiczna i pełna zabawy samplami. Węgiersko-szwedzki producent w swojej muzyce miesza skandynawski chłód i węgierską miłość do życia. Wszystko to podane jest zaś w mieszance, którą aby prawdziwie usłyszeć, trzeba mieć w sobie dystans do siebie i do całego przemysłu muzycznego. Hiciarskie piosenki zarówno z debiutanckiego, jak i z najnowszego albumu są świetnym materiałem do grania na festiwalu. Luz ze scen i luz na widowni to idealne warunki, aby utwory Kovácsa wybrzmiały w całym swoim bogactwie. (Mon Sadowska)
Fest Festival: Metronomy
Metronomy to zespół, który supportował między innymi Bloc Party czy Kate Nash. Ich muzyka to indie-pop z elementami elektroniki i odniesieniami do lat 90. Choć ostatni album grupa wydała w 2016 roku, wydaje się, że muzycy wciąż mają dużo do powiedzenia i być może nie rozwinęli jeszcze całkowicie swoich skrzydeł. Rytmiczne piosenki i przyciągający wokal wydają się ich przepustką do sukcesu. Zespół co kilka lat występuje w Polsce, a jego muzyka cieszy się u nas niesłabnącą popularnością. Występ na FEST Feście będzie prawdopodobnie kolejnym udanym wydarzeniem, z którego wyjdziemy z totalnie naładowanymi bateryjkami. (Mon Sadowska)
Co państwo na to?