Sutari: pieśń siły wewnętrznej
Mówią, że natura sobie poradzi – ale my bez niej nie, choć swoimi działaniami zaprzeczamy temu na wszystkie możliwe sposoby. O sile natury, a w szczególności wody, w ubiegłym roku w swoich happeningach mówiła krakowska artystka Cecylia Malik. Teraz do tamtych akcji nawiązuje właśnie wydana płyta Sutari, „Siostry rzeki”. Tu przeszłość i tradycja idą w parze z zaangażowaniem i troską o przyszłość. „Siostry rzeki” to opowieść o zagłuszanej potrzebie bycia z naturą i dla natury; o siostrzeństwie, wspólnotowości, wolności. I – co najważniejsze – o wewnętrznej mocy.
Oddajemy głos Zosi Zembrzuskiej, Basi Songin i Kasi Kapeli.
Kośniczki
Określiłyśmy ten utwór jako pieśń siły wewnętrznej. Słowo „kośniczki” to ludowe określenie kobiet, które szły na łąki kosić trawę najczęściej kosami. Zadanie samo w sobie niebezpieczne. Postanowiłyśmy rozwinąć ten ludowy motyw zawołania do kośniczek, odnieść go do szerszego kontekstu rzeczy, sił i działań, które budzą lęk. Zmienić w zawołanie do podjęcia wewnętrznej walki, odnalezienia siły, pokonania lęków.
W muzyce słychać więc lamenty, niczym modlitwy ochronne lub skargi. Słychać bęben, który wyznacza puls muzyce, jest transowy, jak bicie serca. A pieśń wyłania się z tego delikatnym szeptem i rośnie w siłę z każdą kolejną zwrotką.
Do tego utworu powstało wideo, które stworzyłyśmy wraz z kilkudziesięcioma tancerzami i performerami z całego świata podczas pandemii, w chwili zastoju i zamknięcia w domu. To był dla nas moment, z którym przesłanie „Kośniczek” pięknie się zgrało – pomimo trudności, przymusowego odosobnienia, lęku i poczucia beznadziei – urodziło się coś, co jest dla nas bardzo piękne i wzruszające. Wzajemna chęć współpracy, wsparcia i wypowiedzi artystycznej. Otrzymałyśmy piękny dar zaangażowania i przyjaźni.
Nurt
Tekst Nurtu ma dwa różne źródła. Pierwsze to tradycyjna pieśń z Mazowsza, śpiewana na weselach na przekorę pannie młodej przez druhny i drużbów. Pieśń żartobliwie nawiązuje do ról i związanych z nimi atrybutów, jakie w ciągu życia stawały się doświadczeniem kobiet, żyjących w środowisku wiejskim. Długo chodził za nami ten motyw tekstowy. Podejmowałyśmy różne próby melodyczne. Już prawie straciłyśmy nadzieję, że coś z tego będzie, kiedy wpadł nam do głowy pomysł skontrowania ludowych zwrotek z refrenem powstałym na podstawie wierzeń i przesądów dotyczących menstruacji.
Kusząca stała się dla nas narracja, w której zderzamy ze sobą te stereotypy i zadajemy pytanie o ich żywotność. Zdajemy sobie sprawę, że większość z nich jest już dziś (szczególnie w Europie) nieaktualna, choć na ich ślady nadal można trafić. Podoba nam się myśl, że opowiadamy te historie na nowo, nadając im zupełnie odmienny charakter i kontekst – to, co było piętnujące rysujemy, jako dowartościowujące i napełniające siłą.
Łado
To utwór, który powstawał jako osobne cząsteczki w różnych momentach, w różnych miejscach. Jak często w naszej muzyce – to również jest splot opowieści snutych w trójgłosie. Jedną melodię wyimprowizowałyśmy w zaciszu domowym, melodia skrzypiec „przyszła” na sawannie w Senegalu, a pierwsze próby nad całością utworu odbyły się w malowniczym Beskidzie Wyspowym.
„Łado” kojarzy nam się z wielką przestrzenią i wolnością.
Brzmią w nim trzy instrumenty smyczkowe, w tym dwa nowe w naszym zespole: Sowa i Złóbce rezonujące – oba wykonane w pracowni Huberta Połoniewicza (Huba „Singing Trees”).
Prace nad Łado zaczęłyśmy od śpiewu i próby połączenia melodii durowej z jej wariantem molowym. Takie połączenie dawało nam wiele frajdy. Później powstały motywy instrumentalne. Pytanie rzucone w utworze „A któż moje kosy rosy rozpleci?” chcemy pozostawić w mnogości interpretacji. Dla nas łączy się między innymi z pytaniem o przestrzeń zaufania i wolności między ludźmi. A także zaufania i wolności względem samego siebie i siebie w świecie.
Co państwo na to?