Sun Glitters: laptop został w domu
Jak dotąd jesień nieszczególnie nas rozpieszcza. Choć pora deszczowa jakby na moment ustąpiła, to i tak każdy szanujący się pediatra zaleci Wam suplementację witaminą D. My sugerujemy włączenie do diety także któregoś z nadchodzących koncertów Sun Glitters (20.10 – Toruń, Festiwal NADA, 21.10 – Poznań, Projekt LAB, 23.10 – Kraków, Szpitalna 1). Ciepła i zrelaksowana elektronika powinna zahartować Was na wszystkie wybryki, których aura w sezonie jesiennozimowym z pewnością nam nie oszczędzi. No dobra, szalik i ciepła czapa też mogą Wam się przydać. A poniżej porcja tajemnej wiedzy na temat trzech utworów autorstwa stojącego za Sun Glitters Victora Ferreiry.
„Too Much To Lose”
(Everything Could Be Fine, 2011 LebensStrasse Records)
To najlepsza piosenką jaką dotąd napisałem i wyprodukowałem. Przy okazji to także największy hit w historii Sun Glitters – ma najwięcej pobrań, odsłuchań i share’ów. Za tym utworem nie kryje się żadna szczególna historia, natomiast tytuł odnośni się do nienajlepszego okresu w moim życiu. Sample wokalu pochodzą z ostatniej EP-ki mojego poprzedniego projektu – w kontekście tytułu pasują świetnie, do tego wprowadzają odrobinę ironii. Lubię ten utwór za jego prostotę, dodatkowo oznacza on dla mnie początek zupełnie nowej przygody pod szyldem Sun Glitters. Wydaje mi się, że utwór powstał bardzo szybko, dosłownie w kilka godzin. Czasem odrobina inspiracji potrafi zdziałać cuda!
„Holy Mistakes”
Diving Into Reality EP, 2015, Abandon Building Records)
„Holy Mistakes” pochodzi z kolekcji utworów napisanych podczas moich zeszłorocznych wakacji. Planowałem w ogóle nie zajmować się muzyką przez bite dwa tygodnie, potrzebowałem przerwy, ale spokojna i senna atmosfera zaczęła mnie inspirować i nabrałem ochoty na wyprodukowanie paru dźwięków. Problem w tym, że laptop został w domu, jedynym urządzeniem, na którym mogłem coś zdziałać był Ipad. Nie było łatwo, dotąd nie tworzyłem w ten sposób. Pogrzebałem w aplikacji „Gadget” i dość szybko coś zaczęło z tego wychodzić. Ciekawostka, przypadkowo wcisnąłem guzik nagrywania w czasie, gdy dostrajałem sample w poszukiwaniu właściwego tonu. Brzmiało to dziwnie, ale interesująco – postanowiłem zbudować na tej bazie szkielet utwóru, a tytuł odnosi się do całej sytuacji.
„Love Me”
(Everything Could Be Fine, 2011 LebensStrasse Records)
Niełatwo wybrać tylko trzy utwory z całej mojej dyskografii, mam anegdotkę właściwe na temat każdej zarejestrowanej piosenki. Wybrałem „Love Me”, bo znowu doszło tu do drobnej pomyłki przy samplowaniu, która sprawiła, że utwór stał się wyjątkowy. Problem polega na tym, że nawet jeśli przypadkowo popsute sample brzmią ciekawie to niełatwo jest napisać opartą na nich melodię. Tym razem z niejasnych powodów oszalało tempo utworu, tym samym przestrajając wszystko na znacznie wyższe dźwięki. Miałem szczęście i udało mi się znaleźć linię wokalu pasującą do tej dziwacznej melodii. Może się wydawać, że padają tu słowa „Love Me”, ale w rzeczywistości tak nie jest – to tylko sampelek puszczony od tyłu. Dlatego tak bardzo lubię muzykę elektroniczną, z jednym króciutkim samplem można zrobić tysiące rzeczy i za każdej razem brzmi to inaczej, to wyłącznie kwestia kreatywności.
Co państwo na to?