Slalom: Kołysanki mechanicznych owadów
W stajni Lado ABC dzikich koni cała chorągiew, jednak Slalom – kooperacja Bartłomieja Tycińskiego (Mitch & Mitch, Alte Zachen, Starzy Singers, Paris Tetris), Bartosza Webera (Baaba, Mitch & Mitch) i Huberta Zemlera (Piętnastka, Horny Trees, SzaZaZe, Moped) – to zwierz wyjątkowy. Grupa stanowi odprysk wielu sesji muzycznych, które odbyły się w gościnnych progach krasnogrudzkiej siedziby Fundacji Pogranicze. Jako kolejna nieco dziwaczna szkapina spod znaku Lado – pozszywana z wielu, pozornie nieprzystających do siebie łatek muzycznych: jazz, analogowa elektronika, krautrock, elementy amerykańskiego rocka, a nawet country czy pustynnego folku – podczas gonitwy o superpuchar najbardziej nieprzewidywalnych i koncepcyjnie niezależnych wykonawców, nie znajduje sobie równych. Trio, które, choć ze zwinnością tatarskiego konika porusza się w gąszczu subtelności gatunkowych, nie poprzestaje jednak na wykonywanych z kamienną miną, misternie utkanych konstrukcjach instrumentalnych i analogowych improwizacjach. Członkowie grupy znają się na żartach. Slalom to zatem również koń pociągowy, który na swym grzbiecie niesie potężny ładunek swobody i humoru. Uszczknijmy coś z tych dobrodziejstw.
Piosenki opowiada Bartosz Weber.
„Syreny z Tytany”
(Slalom, 2013 Lado ABC)
To najbardziej kolażowy utwór – zlepiony z trzech różnych pomysłów. Zaczyna się od riffu wysamplowanego z gitary przez Ensoniq ASRX-Pro – temat gra Polyvox, potem gitara ze slajdem podparta basem z Korga MS-20. Hubert wymyślił bit na perkusji, który w drugiej, spokojniejszej części (znowu zsamplowana podczas prób gitara plus elektryczny temat grany przez Bartłomieja) grany jest dwa razy wolniej. Na koniec, krótka improwizacja ginie pod trzecim motywem gitarowym i perkusyjną miazgą.
„Smutno mi, gdy idę polem smagając swe jestestwo alkoholem”
(Slalom, 2013 Lado ABC)
Główny motyw wymyślony i grany przez Bartłomieja na gitarze hawajskiej delikatnie podkreśla Hubert, elektroniczne świerszcze, jak zwykle wysamplowane (na żywo zawsze gramy samplując te dźwięki od nowa) w czasie rzeczywistym. Samotny wędrowiec po długim polnym spacerze zmęczony rozpala ognisko i zapada w jakże słuszny sen, przed dalszą podróżą słuchając kołysanki mechanicznych owadów.
„I’ll Fly Away (Idę na taras)”
(Slalom, 2013 Lado ABC)
Od tego się zaczęło. Klasyk Edwarda E. Brumleya znany z filmu braci Cohen „O Brother Where Art Thou?”. Utwór, jeszcze jako duet Bartosz i Bartłomiej, zagraliśmy na naszym pierwszym koncercie w Lublinie, w lutym, na dworze, przy padającym lepkim śniegu. Wtedy też oficjalnie przyznałem się Bartkowi, że będę miał synka. Teraz wszyscy w zespole mamy po jednym. Ten utwór to też chyba kwintesencja naszego grania na żywo – temat – destrukcja – ponowna budowa – ład.
„Można poprzez łąkę zagubić się idąc, nie patrząc…”
(Slalom, 2013 Lado ABC)
Utwór ma nieprzypadkowy tytuł, gdyż mnie osobiście kojarzy się z niespieszną podróżą przez letnie, słoneczne pole złotym łanem ukwiecone. Wyobraźcie sobie parę przystojnych młodych ludzi w białych strojach baraszkujących (slow motion camera) wśród łanów pszenicy (sample Bartosza), z tyłu widać nadjeżdżający kombajn (perkusja Huberta). Para ginie pod ostrzami maszyny (gitara Bartłomieja). Rzecz całą obserwują niczego nieświadome ptaki. Wóz zabiera ścięte zboże wraz z pamięcią o opisanych zdarzeniach.
Co państwo na to?