SantaBarbara: po fińsku lub norwesku
Muzyka to na pewno coś, co można przekazywać z pokolenia na pokolenie. Tak dzieje się też w rodzinie Pospieszalskich. Jej kolejne pokolenie, czyli Łukasz, Szczepan, Marek i Nikodem, stworzyli wspólnie projekt SantaBarbara. „Wszyscy wychowaliśmy się na dźwiękach Tie Breaku – polskiego kultowego punk jazzowego zespołu, który współtworzą nasi ojcowie – i nikt z nas nigdy nie wyobrażał sobie życia bez sceny. Wydawało się to dla nas naturalne, że w przyszłości pójdziemy w ślady naszych rodziców” – piszą sami o sobie na swoim fanpage’u. Jednak poza jazzem w ich inspiracjach sporo jest elektroniki – Metronomy, czy Son Lux oraz świetnych songwriterów jak James Blake, Radiohead, Mac DeMarco i The Beatles. Co wyniknie z tego połączenia dowiemy się na ich koncercie na OFF Festivalu.
Nam opowiedzieli o tym jak powstają ich utwory i jak tekst może zwiększyć muzyczną głębię.
„Infinite Fact”
Piosenka jest jednym z pięciu naszych kawałków powstałych z inspiracji brzmieniem vintage’owej yamahy electone (lata 70.) w oparciu o jej automat perkusyjno-sekcyjny. Jako jedyna z tej piątki nie wykorzystuje już tego instrumentu, a aranż został zbudowany o ostre syntezatorowe brzmienie, przełamane w refrenach lirycznymi smugami wychodzącymi z Propheta, czy Korga MonoPoly. Smaczków dodaje metaliczny bit zrodzony z analogowej Volki.
Tekst opowiada o tym, że przyszłość jest pełna wielu innych dobrych rzeczy po za tymi ciemnymi, które widzimy. Ich prawdziwym i nieskończonym źródłem jest tytułowy „infinite fact”, w którym podmiot znajduje wytchnienie.
„Niuan”
Tytuł „Niuana” to tak naprawdę zapis fonetyczny wyrażenia „new one” czyli nowego kawałka. Obecnie jest to najstarsza kompozycja, którą mamy w swoim repertuarze i mimo tego, że pierwsze szkice powstały jakieś pięć lat temu, to cały czas w naszej świadomości funkcjonuje jako „ten nowy”. Pierwszy z naszych kawałków, który spróbowaliśmy wykonywać z tekstem. Nie jest to takie oczywiste, gdyż w przeciwieństwie do innych artystów, nasze piosenki powstają na początku w warstwie czysto muzycznej, z linią wokalu opartą o improwizację „po fińsku lub norwesku”. Dużym wyzwaniem jest dla nas dopasowanie tekstu w taki sposób, by pogłębił treść wyrazową utworu, a przy tym nie zatracił lekkości ukształtowanej melodii. W tym przypadku autorką tekstu jest Natalia, żona Łukasza. Mamy nadzieję, że taki efekt jakiego szukaliśmy, został uzyskany.
„Disko„
Tym utworem zazwyczaj otwieramy nasze koncerty. Kawałek powstał podczas jednej z naszych prób, gdzie zaczęliśmy improwizować do elektronicznego bitu, rodem z lat osiemdziesiątych. Po krótkiej chwili wszyscy załapaliśmy wspólny flow i zaczęliśmy operować zaloopowaną frazą, która właśnie przywiodła nam na myśl nic innego, jak disko. Utwór jest trudny do grania, gdyż opiera się na bardzo cienkiej granicy kiczu od „dobrego smaku”. Jest czymś na kształt pastiszu a zarazem cytatu przywołującego brzmienie „dobrej zabawy” sprzed kilku dekad. Prawdziwy wyraz uzyskał w momencie dodania tekstu Wojciecha Bonowicza, cenionego poety, którego zaprosiliśmy do współpracy.
Tekst opowiada o tym, że bohater chce wrócić do świata żywych tylko po to, żeby usłyszeć jeszcze raz słowa pożegnania od swoich bliskich. Jest w nim taka ciekawa liryczna pętelka. Teraz Disko to „Żywy”.
Co państwo na to?