Pustki: bez poświęcenia nie ma życia
Ech, nie rozpisała się pani Barbara przesadnie o piosenkach z najnowszej płyty „Safari”. Jak na zwyczaje tej rubryki musicNOW! to pomilczała bardziej niż pogadała. Z jednej strony szkoda, bo z pewnością to zaskakujący album Pustek, który wytycza ich wiernemu słuchaczowi kurs na nowe współrzędne, a może i tworzy dla niego nieznane mapy. Z drugiej strony dobrze, gdy artysta nie buduje teoretycznego hotelowego gmachu wokół własnej produkcji, lecz mówi w prosty sposób o odczuciach, które towarzyszyły powstawaniu płyty. Inaczej zresztą nie byłoby Safari, tylko na przykład Zorganizowane wczasy w Tunezji.
Uzupełniając jednak marcową premierę nowych Pustek (i starając się utrzymać właściwe proporcje pomiędzy objętością własnego zachwytu i skromnych wypowiedzi artystki) czuję się w obowiązku zaznaczyć, że nie było jeszcze takiego bogactwa w Pustkach. I że nie było takiego pulsu w dolnych rejestrach dotąd – i to właśnie teraz, gdy w kapeli nie ma wyspecjalizowanego basisty. I takich rytmów nie było, szeroko granych, gdy trzeba piosence powietrza, albo pędzących jak Pendolino, gdy trzeba piosenkę za pysk chwycić. I takich barw klawiszy nie było wcześniej, ani tak frywolnych ich pasaży. Ba, nie było też dotąd takich pędzących wokali, takich słów, przechodzących w płynne wokalizy. A przede wszystkim – nie było dotąd takiego lata w muzyce tego zespołu.
„Tyle z życia”
(Safari, 2014 ART2)
Bardzo trudno jest wybrać tylko trzy ulubione piosenki, jeśli się nie ma jeszcze dystansu po nagraniu całej płyty. Na pewno Tyle z życia ma dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ to pierwszy utwór, który zaczęliśmy robić z Bartkiem i było megaprzeżyciem, gdy podczas poszukiwań brzmienia otworzył się przed nami ogrom możliwości. Jaraliśmy się każdym pomysłem. Pamiętam, że klapy na pogłosie, które dodał Bartek omawialiśmy: czy to jest fajne, czy nie? Taki trochę punkt wyjściowy do całej płyty. Piękny jest też przekaz tego utworu, bardzo się z nim utożsamiam, w ogóle uważam, że bez poświęcenia nie ma życia, nie ma emocji, nie ma rozwoju.
„Wyjeżdżam!”
(Safari, 2014 ART2)
Tę piosenkę też lubię, jest niesamowicie wyprodukowana. Bardzo pomógł Eddie Stevens, który sprawił, że „Wyjeżdżam!” jest totalnie szalone. Nagrywaliśmy okrzyki jak z dżungli i mieliśmy niezłą polewkę z siebie przy nagraniu. Każdy podchodził i wydawał jakieś bliżej nieokreślone dźwięki. Ostatecznie utwór jest mega bujający, chce mi się przy nim tańczyć, a poza tym to tworzyliśmy go wspólnie z chłopakami od samego początku, nosił roboczą nazwę „Pszczółki” i naprawdę każdy miał wpływ na wygląd tej piosenki.
„Nie tu”
(Safari, 2014 ART2)
To jest jedna z piosenek, którą zaczęliśmy robić po przerwie. Spotkaliśmy się w sali i zagraliśmy po trzech podejściach „Nie tu” w całkiem ostatecznej wersji. Był megapower i czuliśmy że cały czas jest w nas energia, że kochamy razem grać. Radek napisał piękny tekst, który bardzo mnie porusza, a Grzesiek wymyślił świetny groove, który nakręcił cały utwór. Potem Eddie pogłębił to wszystko produkcją. Dodał jeszcze więcej treści za sprawą brzmienia. Na koncertach to jest utwór, który ma sporą część instrumentalną i podnosi się do granic naszych możliwości. To bardzo mocna piosenka.
Co państwo na to?