Portico: Przebranżowienie
Portico odwalili niezły numer. Nie jestem pewien czy ktokolwiek, kto nie zna ich wcześniejszej twórczości, po przesłuchaniu „Living Fields” mógłby uwierzyć, że panowie nie tak znowu dawno parali się jazzem. Kolejne redukcje składowe sprawiły, że grupa narodziła się na nowo i, tym razem jako trio, zarejestrowała album wypełniony bardzo smacznym i zupełnie piosenkowym elektronicznym popem. Mało tego, piosenki mają teksty, refreny oraz partie wokalne – trzech młodzieńców z Londynu dostało wsparcie w postaci gościnnego udziału Jamiego Woona, Jono McCleery’ego i Joe Newmana z Alt-J. Poniżej parę słów na temat prac nad „Living Fields” bezpośrednio od świeżo przebranżowionych gatunkowo muzyków.
„Living Fields”
(Living Fields, 2015 Ninja Tune)
Na początku ten utwór brzmiał zupełnie inaczej. Wszystko zaczęło się od jednej partii, którą Jack zagrał na Juno 60. Surowa ścieżka trafiła do Jono McCleery’ego, który napisał i zarejestrował partię swego głosu. Uznaliśmy, że całość nie brzmi wystarczająco dobrze, więc zaczęliśmy przearanżowywać utwór pod kątem tekstu, który wydawał się dość mroczny i monotonny. To bardzo ciekawe doświadczenie obserwować jak wszystko zmienia się wokół napisany przez Jono słów. „Living Fields” to pierwszy nasz album, na którym warstwa liryczna odgrywa tak istotną rolę, było dla nas bardzo ważne by muzyka idealnie współgrała ze słowami.
„101”
(Living Fields, 2015 Ninja Tune)
To pierwsza piosenka, którą skończyliśmy z myślą o albumie i pierwsza, która powstała we współpracy z Joe Newmanem z Alt-J. Początkowo mieliśmy tylko szkielet utworu z podstawową partią syntezatorów i prostym bitem na automacie perkusyjnym. Minęło sporo czasu nim Joe dograł swoja partię, był zajęty trasą koncertową z macierzystym zespołem, ale rezultat naprawdę nas zaskoczył – Joe odesłał kompletną, nagraną idealnie od początku do końca partię wokalną. Zaraz potem wzięliśmy się za „101” w studio, dograliśmy elektryczny bas, popracowaliśmy nad produkcją i całość była gotowa. „101” dał nam poczucie pewności, którego bardzo potrzebowaliśmy – od tego momentu wiedzieliśmy, że zmierzamy we właściwym kierunku.
„Memory Of Newness”
(Living Fields, 2015 Ninja Tune)
Podczas prac w naszym londyńskim studio, któregoś dnia po prostu zaczęliśmy razem jamować. Jack użył pięknych i bardzo delikatnych loopów ambientowego pianina, które udało mu się zarejestrować poprzedniej nocy. Za dnia w okolicy studia jest bardzo głośno, to dzielnica przemysłowa, ale po godzinach pracy panuje tu niezwykła cisza dająca poczucie izolacji. Ja zacząłem programować bębny, skupiłem się na potężnym brzmieniu bębna basowego. Jamowaliśmy przez dobrą godzinę, by ostatecznie zaaranżować całość z użyciem komputera. Ilość przestrzeni i atmosfera utworu sprawiła, że instynktownie pomyśleliśmy o współpracy z naszym kumplem Jamiem Woonem. Efekt końcowy jest interesujący, bo Jamie zdecydował się zaśpiewać niezwykle rytmicznie, jego głoś brzmi niczym hi-hat lub inny element zestawu perkusyjnego. Parta wokalna niesamowicie napędza cały utwór.
Co państwo na to?