Penelope Isles: Dziennik snów
Debiut Penelope Isles, brytyjskiej grupy dowodzonej przez rodzeństwo Jacka i Lilly Wolter, nie bez powodu ukazał się latem. Nostalgiczne, niespiesznie rozwijające się melodie, rozmyte brzmienie gitar i sporo tęsknoty parującej wprost z rozgrzanego asfaltu. Tak mogliby brzmieć Beach House, gdyby faktycznie mieszkali w domku na plaży (bo nie mieszkają, prawda?). Jesień ciągle jest względnie łaskawa, dlatego polecam czym prędzej nadrobić zaległość z „Until Tides Creeps In”. A poniżej zapis wszystkiego, co Jack i Lily zdecydowali się opowiedzieć o najważniejszych ich zdaniem piosenkach na płycie.
>> Read the interview in English.
“Round”
Jack: Utwór „Round” pierwotnie ukazał się jako demo na Soundcloudzie kilka lat przed premierą albumu. Był jedną z demówek, które publikowaliśmy, by załatwić jakieś koncerty w okolicy Brighton, gdy dopiero rozkręcaliśmy zespół. Później nagraliśmy go ponownie, to dla nas bardzo ważne, że stanowi część naszego oficjalnego debiutu. Traktujemy go trochę jak starego przyjaciela. Napisałem go na dwunastostrunowej gitarze Dan Electro zaraz po tym, jak sprowadziłem się do Brighton – wersja demo powstała w jedno popołudnie. Są takie piosenki, nad którymi pracuje się całymi tygodniami, w tym przypadku muzyka i tekst powstały bardzo szybko. To piosenka miłosna. Dotyka plusów i minusów bliskiej relacji, a także znaczenia prawdziwego partnerstwa. Muzycznie bardzo silnie inspirowałem się zespołem The Magic Numbers, z którym mieliśmy przyjemność koncertować w ostatnim roku
“Underwater Record Store”
Lily: Underwater Record Store był częścią EP-ki, którą napisałam i nagrałam jako pracę dyplomową na uniwersytecie. Interesowała mnie wtedy technika cięcia słów i składania ich w innym szyku, którą praktykował Bowie. W tamtym czasie prowadziłam dziennik snów i każdego ranka zapisywałam wszystko, co udało mim się zapamiętać. Po kilku tygodniach pocięłam wszystkie zapisane zdania i poprzestawiałam tak, by mogły stanowić podstawę struktury piosenki. Martwiłam się trochę, że ucierpi na tym jej wiarygodność, ale to ostatecznie zapis snów, więc ta historia mogłaby zmierzać w dowolnym kierunku. Fakt, że traktowałam kolejne wersy jako odrębne całości, paradoksalnie ułatwił mi pracę. Ostatecznie „Underwater Record Store” jest o kilku snach dotyczących mojego taty oraz odkryciu sklepu płytowego pod powierzchnią morza.
“Gnarbone”
Lily: Pierwsze demo „Gnarbone” dostałam od Jacka w 2015 roku i przez długi czas słuchałam go na repeacie. Wówczas nie mieszkaliśmy w tym samym miejscu, a wysyłanie sobie nawzajem muzyki, nad którą aktualnie pracowaliśmy, umożliwiało nam także dowiedzenie się, co u nas słuchać. Ta piosenka jest z nami od samego początku i ma spory wpływ na brzmienie całej reszty naszej twórczości. Jest to najmocniejszy punkt naszych koncertów – zarówno w muzycznym, jak i w czysto fizycznym sensie. Cudownie było obserwować, jak Becky i Jack rozwijają się jako instrumentaliści na przestrzeni lat, widzę także, jak dużo dała im wolność eksperymentowania obecna w tym utworze. Każde jego wykonanie jest inne, dlatego dużo czasu zajęło nam przemyślenie i zarejestrowanie ostatecznej wersji studyjnej. Jack, który także produkował nasz album, spędzał w studio bardzo dużo czasu w samotności, pracując do wczesnych godzin porannych. Podczas nagrywania warstw gitar kończących „Gnarbone” kompletnie odleciał – potężna ściana sprzęgającego się dźwięku przechodząca przez trzy gitarowe wzmacniacze totalnie odizolowała go od zewnętrznego świata. W trakcie rejestracji Jack odczuwał w pokoju czyjąś obecność, a właściciel studia już wcześniej uprzedzał nas, że nawiedza je duch. W którymś momencie Jack poczuł, że ktoś kładzie mu dłoń na ramieniu – prawdziwy dotyk. Przerażony momentalnie przerwał rejestrację, a gdy podszedł do komputera by zatrzymać sesję, zegar wskazywał dokładnie 00:00. Odsłuchując zarejestrowaną partię Jack odkrył, że idealnie w momencie, gdy poczuł na swojej skórze dotyk, na nagraniu wyraźnie słychać krzyk. Sprawdźcie sami – 6:27. Przed tym zdarzeniem kompletnie nie wierzyliśmy w tego typu historie. Trochę się jednak zmieniło…
PENELOPE ISLES: DREAM JOURNAL
“Round”
„Round” was actually released first a couple of years back as a demo on our Soundcloud. It was one of the demos we put out to try get some gigs around Brighton when we first started out. We re-recorded it as it was important to us that this tune was a part of our debut. It kind of feels like an old friend! I wrote it on a Dan Electro 12-string electric guitar pretty soon after I moved to Brighton and the song and the demo came together in an evening. Some songs you can work on for weeks but the music and the lyrics happened so quickly for Round. Its ace when that happens. Its a love song. A weird ol thought into the ups and downs of a relationship and what it is to be in that partnership. The song is very much musically inspired by The Magic Numbers, who we had the pleasure of touring with last year
“Underwater Record Store”
Lily: „Underwater Record Store” was part of an EP I wrote and recorded for my dissertation at Uni. I was interested in Bowie’s method of cutting up words and putting them back together in different ways. At the time I was keeping a dream journal, so every morning I would wake up and write down a sentence of what I remembered from my dream. After a few weeks I cut up all the sentences and arranged them to form a basic structure for the song. I was worried the song would lose sincerity by doing so, however as they were all dreams, I felt like it could lead anywhere, in fact being able to see all the phrases separately, helped me with the flow of the song. Ultimately, the song is about several dreams I have had about my Dad and I discovering a record store under the sea
“Gnarbone”
When Jack first demoed Gnarbone in 2015, I had it on repeat. We weren’t living in the same place back then, so sending each other music we were working on was a very special thing as it was an insight to how we were really doing. This song has been there all the way through Penelope Isles, and in a way has been the route to how the rest of our sets go. It’s our most energetic point in the show, physically and musically. I think it has been a wonderful thing watching both Becky and Jack grow as guitar players over the years, and a lot of that is down to the freedom they have to experiment in Gnarbone. Every time is different. Which is why it took a lot of time and thought to make it right for the record. Jack produced our album, so he would often spend time in the studio on his own, working into the early hours. Whilst laying down guitars for the end of the song, completely in his own world, an array of feedback blasting through 3 guitar amps, completely emerged in this huge wall of sound he had created, totally separate from the rest of the world, Jack felt a presence in the room (we had already been told our studio had a ghost living in it). He then felt somebody placing their hand on his arm. A real touch. He of course stopped immediately, feeling frightened. He went and sat down at the computer and stopped recording. The time on his computer screen was exactly 00.00. Jack then listened back to what he had recorded, and at the same moment where he felt his arm being caressed, you can hear the ghost scream out. If you want to hear it, it’s at 6.27 in the song. Before this happened, we were total non-believers. Things are a little different now
Co państwo na to?