Odd Beholder: Przeterminowane science-fiction
Odd Beholder, jednoosobowy projekt Danieli Weinmann, całkiem niedawny wydał na świat album zatytułowany „All Reality is Virtual”. Miękka i delikatna mikstura koronkowo tkanego popu i emotroniki w duchu Lali Puna w warstwie lirycznej przestrzega przed wyobcowaniem i samotnością w sztucznym, sterowanym odgórnie świecie Instagrama, Facebooka i Tindera. Refleksje Danieli nie nastroją Was optymistycznie, ale powinny być dobrą zachętą do zapoznania się z całym albumem. A teraz oddajmy głos Danieli…
>>> Read the interview in English.
„Reforesting Fire”
Oto jak powinniście wyobrazić sobie Szwajcarię: dwie trzecie kraju pozostaje niezamieszkana z powodu gór. Na płaskiej części znajduje się dużo małych średniowiecznych miasteczek bardzo zróżnicowanych jeśli chodzi o kwestie polityczne, system edukacji a niekiedy nawet język. Lucerna jest szczególnie interesująca, bo znajduje się tam akademia muzyczna oraz akademia sztuk pięknych – to połączenie przyciąga interesujących ludzi, jak Martin Schenker, z którym stworzyłam album „All Reality Is Virtual”. Sama pochodzę z Zurychu – to miejsce gdzie stare budynki z historią za pomocą szkła zmieniono w finansowe centra. Miasto sprawia wrażenie zatęchłego – protestancka potrzeba sukcesu rozprzestrzenia się po ociekających luksusem ulicach niczym gaz. To wszystko sprawia, że ludzie tyrają tu jak woły, tracąc zmysły nad kolejną tabelą w Excelu. A muzyka to nie tylko ciężka praca, to także magia.
Wyprodukowaliśmy „Reforseting Fire” w starym na wpół zgniłym domu w katolickiej części Lucerny podczas bardzo suchej i lodowatej zimy. Trwał wtedy karnawał więc za oknem paradowali ludzie poprzebierani za karaluchy lub różowe pluszowe misie. Do studia wchodziło się przez upiorny sklep z antykami. W całym domu był tylko jedna kuchnia, w studio było gorąco jak w piekarniku. ale z całą pewnością to miejsce miało duszę. Ciepło miało swe źródło w ludziach, którzy zamieszkiwali to miejsce – mam na myśli artystkę i śpiewaczkę Joan Seiler oraz basistę Pascala Eugstera. Pascal dostarczył nam niezliczoną ilość filiżanek kawy, a Joan gotowała dla nas matchę z mlekiem z nerkowców własnej roboty i gryczany makaron z cytryną. Bardzo często rozmawialiśmy do późna, obserwując jak płatki śniegu tańczą w neonowych światłach aut zaparkowanych po drugiej stronie ulicy. To wszystko sprawiło, że znowu poczułam się przede wszystkim artystką, a nie swoją własną menagerką. Całkiem możliwe, że w „Reforesting Fire” da się usłyszeć obecność egzotycznych roślin I zabawnych ceramicznych figurek, który były na miejscu. Utwór został wyprodukowany w bardzo antypopowy sposób – występuje tu napięcie między ciepłymi i zimnymi dźwiękami. Całość bazuje na gitarowym loopie, który sprawia wrażenie surowego i niedokończonego, ale ma w sobie też coś bardzo kruchego – polubiłam go od samego początku.
„The Likes Of You”
Początkowo chciałam napisać koncept album złożony z piosenek poświęconych różnym aplikacjom. Wyobraziłam sobie, że każdy z tych programów tworzy własną utopię lub dystopię, bo każdy obiecuje, że poprawi nasze życie.
„Likes of You” dotyczy Facebooka, który w dłuższej perspektywie sprawi, że ludzkość stanie się totalnie przewidywalna. Aplikacja nie wierzy w wolną wolę, z wyjątkiem jednej sytuacji, gdy komunikuje się z użytkownikiem. To Ty, odpowiedzialny użytkownik, z własnej woli akceptujesz regulamin, który pozwala na sprzedawanie Twojej uwagi zewnętrznym podmiotom na tej samej zasadzie jak każdy inny towar. Twoje wybory i decyzje to tylko współczynniki, na które można mieć wpływ. W sensie politycznym liberalni technokraci wierzą w rozsądek i odpowiedzialność jednostki, ale pod względem ekonomicznym model biznesowy bazuje na przekonaniu, że ludzkimi wyborami można z łatwością sterować.
Przeraża mnie, że nie ma różnicy pomiędzy naszymi zachowaniami a intencjami, które je motywują. Co jeśli nie chcemy tego, co wybraliśmy? Facebook uważa, że by poznać jednostkę nie należy się z nią komunikować, wystarczy mierzyć wszystkie działania, które podejmuje – to jak obserwacja szczura w laboratorium. Ludzkość rozumiana w ten sposób sprowadza się wyłącznie do wzorów zachowań, Czy naprawdę tak łatwo przewidzieć nasze zachowanie? W refrenie śpiewam: „If they know where you’re at, slow down, accelerate”, bo jeśli spojrzysz na zasadę nieoznaczoności Heisenberga nieco bardziej metaforycznie, okaże się, że w jednym momencie można zmierzyć tylko położenie lub pęd cząstki. Oznacza to, że jest fizycznie niemożliwe by zawsze wiedzieć wszystko. Z erotycznego punktu widzenia nasza cyfrowa pasywność nie jest zbyt seksowna. Wolałabym byśmy byli wstanie chwycić pewnie za kierownicę niż być przewożonym w autonomicznych samochodach. A to prowadzi nas do kolejnego utworu…
„Uncanny Valley”
„Uncanny Valley” zawsze kojarzyło mi się z filmem. W tle całego albumu słychać dyskretne tekstury generowane na syntezatorem rodem z lat 80., jak Yamaha DX7 czy Roland D50 . Zabawa syntezatorami FM wydaję się być mocno nie na czasie, trochę jak memy ze Schwarzeneggerem w roli Terminatora. Uwielbiam idee przeterminowanego science fiction, to jak staroświeccy artyści wyobrażali sobie przyszłość. W tym konkretnym filmie sci-fi zatytułowanym „Uncanny Valley” wyobrażam sobie siebie w bezzałogowym samochodzie tuż obok przystojnego, pozbawionego nóg humanoidalnego robota, który może pełnić rolę wysublimowanej seks-lalki. Nasza konwersacja toczy się sprawnie, i wyjąwszy drobne dziwaczności, jak choćby brak nóg, mój kochanek-android jest bardzo miły i niemal perfekcyjny. Niestety tracę cierpliwość – android jest zaprogramowany by niezależnie od sytuacji zachowywać się taktowanie i uprzejmie, ale ja staję się coraz bardziej wredna, wrzeszczę i biję go w twarz. Mimo to on nie jest w stanie nawet podnieść głosu. Dla niego w miłości nie ma nic z poświęcenia, nie czuje bólu, nie może po prostu odejść. Jest niewolnikiem, który uosabia moje własne okrucieństwo i samotność. Czasem wydaje mi się, że nasza narracja dotycząca sztucznej inteligencji to nic innego jak fantastyczna bajka o niewolnictwie. Ciągle nie zrozumieliśmy zasady wzajemności. Czy dlatego walka z patriarchatem i kolonializmem trwa tak długo, bo najpierw musimy wynaleźć cyfrowych niewolników? Może nasz lęk przez sztuczną inteligencją to nic innego tylko podświadome poczucie winy? Dlaczego miałoby nam się udać z niewolnikami znacznie sprytniejszymi od nas?
ODD BEHOLDER – OUTDATED SCIENCE FICTION
„Reforesting Fire”
Imagine Switzerland like this: Two thirds of the country are inhabitable because of the mountains. You can find a lot of small, medieval cities spread over the flat part, with different politics, different school systems and sometimes different languages. Lucerne is interesting because it has both a music and an art academy, so it attracts interesting people, like Martin Schenker, with whom I made the album «All Reality Is Virtual». I’m from Zurich, where the old buildings are glazed over with finance transactions. At times, the city it feels stale – the strive for success is a protestant gas that floats through the expensive streets of the town. It makes you hallucinate excel files and work your ass off. But music is not only hard work. It’s also magic.
So we produced «Reforesting Fire» in an old and rotten house in Catholic Lucerne. It was a very dry and cold winter, people dressed like cockroaches or pink teddy bears flooded the streets because it was Carnival. You had to enter the studio through an eerie antique shop. There was only one oven in the house. The studio was like a fridge but it had a soul. The warmth was mainly created by the people living in the house: The artist and singer Joan Seiler and the bassist Pascal Eugster. Pascal brought us a dozen cups of coffee. Joan cooked matcha with self made cashew milk, buckwheat pasta with lemon. We often talked until late and watched snowflakes dance in the neon light of a car park on the other side of the street. They made me feel like an artist again instead of my own manager. Maybe you can hear the presence of exotic plants and funny ceramics on «Reforesting fire». It is quite an antipop production, there is a tension between warm and cold sounds. Martin based it on a guitar loop. It is has something rough and unfinished, even fragile to it, but I find it strangely gripping, too.
„The Likes Of You”
Initially, I wanted to write a concept album on which every song is dedicated to an app. I imagined that each app creates its own utopia or dystopia because they are promises to make our life better.
«The Likes Of You» is about Facebook. My interpretation of Facebook’s utopia or dystopia is a completely predictable humanity. Facebook doesn’t believe in free will except when it talks to the user: You, the responsible and enabled user, freely agree to our terms of conditions. But as soon as it talks to its customers, like third party corporations, it offers the user’s attention as if it was a controllable commodity, portraying your choices as something that it can influence. Politically, these liberal technocrats believe in the sanity of the responsible individual. But economically, they base their business model on the presumption that human choices can be manipulated.
I find it a scary believe that there is no difference between our actions and the intent behind them. What if we don’t want what we’ve chosen? Facebook thinks that in order to know an individual, you shouldn’t talk with it, but you need to measure its actions like it was a rat in a lab. Such humanity is but a pattern, it has no agency. But is it even true that we are that calculable, predictable? In the chorus I sing: «If they know where you’re at, slow down, accelerate» – because, if you take a metaphorical approach to the Uncertainty Principle of Heisenberg – you can only measure the position of a single particle or its momentum at once. If that’s true, then it is physically impossible to know everything at every moment. And from an erotic point of view at least, our digital passivity is not very sexy. I want us to feel able, to grip the wheel firmly instead of flexing around in a autonomous car! Which leads me to the next song…
„Uncanny Valley”
«Uncanny Valley» has always been like a movie to me. You can hear shimmering and cold textures of 80ies synthesizers like the DX70 and the D-50 on the whole album. Working with FM synthesis sounds kind of out dated today, it’s like a joke, like a meme with Schwarzenegger dressed as terminator in it. I love the idea of out dated science fiction: Old fashion artists imagining future. In the specific science fiction movie of «Uncanny Valley» I have pictured myself in an unmanned car, next to a handsome yet legless humanoid robot, a sophisticated love doll. We have a conversation and, apart from some minor oddities like the missing legs, my android lover is perfect and nice. But I am losing patience because he can’t help being kind. I get meaner and meaner, I yell at him, I slap him – he doesn’t raise his voice. I am angry because even though he endures everything, he is a stranger to devotion. To him, love is no sacrifice, he doesn’t feel pain, he can’t walk off. He is a slave and therefore embodies my own cruelty and loneliness. I sometimes think our narratives about AI are fantastic tales about slavery. We still don’t get the principle of reciprocity. Did it take so long to abolish patriarchy and colonialism because we first had to invent digital slaves? Maybe the reason why we are so scared of AI is a subconscious feeling of guilt. Why would we get away with slaves that are smarter than us?
Co państwo na to?