LSD on CIA : Nieświadomość i wieprzowina
LSD on CIA lubią eksponować się obnażeni od pasa w górę. Jak na dłoni widać, że poza salą prób kolektywnie korzystają z usług siłowni, wiedzą co nieco na temat kreowania wizerunku i kompleksowo obmyślili wszystkie aspekty funkcjonowania grupy. Na szczęście wygląd i PR to nie jedyne mocne strony zespołu.
Panowie stacjonują w Kopenhadze, naprawdę wiedzą do czego służą obsługiwane przez nich instrumenty i właśnie wydali drugą płytę. Dociekliwi wyłowią polski akcent – gitarę basową obsługuje Piotr Fronklo, człowiek, którego historia choroby obejmuje Funky Niepokalanki, The Dynks, Squares to Bend.
I nawet jeśli miejscami zbliżają się w rejony zarezerwowane dla wyznawców rokendrollowego etosu, z którym nie zawsze nam po drodze, to „Celestial Bodies” i tak brzmi na tyle soczyście, gitarowo i energetycznie, że z czystym sumieniem polecamy zawiesić na nich ucho. Dodatkowe argumenty najlepiej przedstawią sami: oto trzy piosenki z nowego albumu opowiedziane bezpośrednio przez członków zespołu.
„Inner Animal”
(Celestial Bodies, 2016 Nois-O-Lution Records)
„Inner Animal” to piosenka o mrocznej stronie każdego z nas. W tekście przedstawiamy ją jako świnię wspinającą się człowiekowi po kręgosłupie i wciskającą swój łeb na jego ramiona. Dania słynie między innymi z tego, że jest jednym z największych eksporterów wieprzowiny na świecie, stąd dodatkowa symbolika świni w tekście – krytyka duńskiego rządu, który w swoich politycznych zapędach doprowadza kapitalizm do poziomu zagrażającego demokracji. Jest taka starożytna księga o kreatywności i percepcji, według której potencjał twórczy i zdolność odczuwania otaczającej nas energii są najsilniejsze o świcie. Dlatego pojechaliśmy do studia i nagrywaliśmy ten numer kiedy słońce właśnie wschodziło. Zapamiętamy to nie tylko ze względu na energię, jaką przełożyliśmy na muzykę, ale też przez pewną formę telepatii, jaka się wtedy między nami wytworzyła.
„Waltz in the Symmetry”
(Celestial Bodies, 2016 Nois-O-Lution Records)
„Waltz in the Symmetry” to ekspresyjny hardcore/emo banger. Ta piosenka jest próbą wartościowania pogardy własnym ja. Mówi o pokusach, z którymi ścieramy się będąc w trasie i konfrontacji z perwersyjnymi żądzami ukrytymi w nas samych. Chodzi o życie w permanentnym konflikcie, ciągłe przegrywanie walki z wewnętrznym Behemotem, który wpędza nas w symetryczny labirynt z różowymi ścianami i śmieje się złowieszczo, gdy tańczymy swój taniec wstydu. Staramy się zachowywać spokój i równowagę, ale sprośne demony czasami wypełzają nam z serc i burzą harmonię życia. Mikkel, lunatykując, nagrał demo tej piosenki w midi i kiedy nam je puścił, brzmiało jak ścieżka dźwiękowa gry na Atari albo Pegasusa. Riff prosto z nieświadomości. Weszliśmy do studia w Kopenhadze i zagraliśmy go tak grubo, i ciężko jak tylko się dało. Całość jest właściwie nagrana na setkę nie licząc kilku overdubów.
„Lava Lamps”
(Celestial Bodies, 2016 Nois-O-Lution Records)
„Lava Lamps” to opowieść z nieświadomości, trochę jak wędkowanie w głębinach ludzkiej psychiki. Tak jak po zapaleniu lampki z lawą na ścianach odbijają się cienie oleistej substancji, ta piosenka ma wprowadzać wyobraźnię w stan jak ze snu. Z jednej strony ma surrealistyczne i pełne dysonansów tło, ale z drugiej jest też bardzo energetyczna i naładowana chęcią życia. Nagrywaliśmy ją w studiu Somewhere in Poland. Zgasiliśmy wszystkie światła i włączyliśmy kilka lampek z lawą żeby stworzyć odpowiednią atmosferę. Najpierw powstała muzyka, i to właśnie jej brzmienie i klimat zainspirowały Troelsa Dankerta do napisania tekstu.
Co państwo na to?