
Labai: spontaniczne śpiewanie
Dzisiaj wywiad z grupą Labai – świeżynką z okolic Bydgoszczy, która jako chwalebny wzór wymienia powołany przez Becka Records Club. Oznacza to mniej więcej tyle, że muzycy nie są na stałe przypisani do instrumentów, rotują, a projekt jest stale otwarty na nowe twarze. Debiutancka EPka Labai to zdrowa porcja nostalgicznego, ale wyraźnie pulsującego nowoczesnego popu, który w idealnym świecie powinien wymieść z fal eteru całą popelinę i swobodnie hasać po radiowej skali. Oczywiście tak łatwo być nie może, dlatego pozycja Bajmu i Budki Suflera (tutaj dobra wiadomość – Ci ostatni oficjalnie kończą działalność sceniczną) pozostanie niezachwiana, niemniej warto poświęcić kwadrans życia na uważny odsłuch debiutanckiego krążka grupy.
O rejestracji debiutanckiego materiału opowiada Daniel:
Od początku, gdy tylko pojawiła się myśl, że chcemy te piosenki zarejestrować, wiedzieliśmy, że w składzie trzyosobowym ciężko będzie osiągnąć wytyczony cel. Zależało nam, aby brzmienie było możliwie naturalne, nie z komputera. Sporo czasu poświęciliśmy, aby odszukać osoby, które zaangażują się w nieznany projekt, pojmą jego ideę i polubią nas oraz to, co tworzymy.
Po długim okresie poszukiwań udało nam się poznać toruńskiego perkusistę – Bartka Norkowskiego, rzutem na taśmę zaś, bo niespełna na miesiąc przed planowanymi nagraniami poznaliśmy Agnieszkę, basistkę.
Sekcja rytmiczna, perkusjonalia i gitara akustyczna zostały nagrane pod koniec 2013 roku w gospodarstwie agroturystycznym w miejscowości Suchary. Duża, w całości wyłożona drewnem sala zapewniła klimat i naturalny pogłos. Gitara elektryczna i wokal dograliśmy w studiu u Jarka Hejmanna w Bydgoszczy.
Przejdźmy do piosenkowej zawartości EPki, opowiada Magda:
„Exile”
(Labai EP, 2014 self release)
Dla mnie już zawsze będzie to „Blinkin Owl”. Taki urok roboczych tytułów. Jedyny kawałek z EPki, w którym to muzyka była pierwsza i dorabiałam do niego melodię i tekst. Sam refren powstał dość spontanicznie w trakcie próby. Miał to być tylko ślad wokalu, ale wyszło na tyle przyzwoicie, że tak już zostało. Od początku pracy nad kawałkiem gdzieś w głowie miałam duet. Ostatecznie drugim głosem został Daniel. Ciekawe czy odważy się śpiewać go ze mną na koncertach?
„LCD”
(Labai EP, 2014 self release)
W moim przypadku pierwsza zawsze powstaje melodia, jest dla mnie jest najważniejsza, a tekst śpiewany jest po holendersku. W przypadku „LCD”, którego warstwa liryczna nie jest zbyt rozbudowana i skomplikowana – większość tekstu powstała w trakcie spontanicznego śpiewania. Kawałek początkowo był smutny, ale dostał dość bujający, jak na nasze muzyczne klimaty bit. Sam tytuł wbrew pozorom nie jest ukłonem w stronę producentów ekranów, no chyba, że wyniknęła by z tego jakaś ciekawa propozycja współpracy (śmiech)
„Sorrow”
(Labai EP, 2014 self release)
Mój ulubiony kawałek z całej EPki. Może dlatego, że przez dobry kawał czasu grywałam go sobie w domu na moich smutnych klawiszach. Początkowo numer zaczynał się przejściem z końcowego fragmentu utworu (od 2:24). Gdy chłopaki przejęli go pod swoje skrzydła dostał klawisze rodem z lat 70. i stał się całkiem bujający. Potem został przearanżowany do wersji, którą można usłyszeć na EPce. Może kiedyś zagramy go w pierwotnej aranżacji?
„Foolish Game”
(Labai EP, 2014 self release)
Refren do tego kawałka powstał w 2009 roku (sic!) i bardziej pasował do twórczości Nelly Furtado. Musiał swoje odleżeć w szufladzie, by zasłużyć na drugie życie i stać się utworem w klimacie Labai. Zwrotka powstała już w trakcie pracy z chłopakami. Najfajniejszy w mojej opinii fragment, a mianowicie outro, po raz pierwszy publicznie zaśpiewałam dopiero w trakcie finalnych nagrań. Wcześniej chodził mi po głowie, ale bałam się trochę, że zostanie odrzucony, jako zbyt popowy. Został i przyzwoicie wieńczy całą kompilację.
Co państwo na to?