I Like Trains: „Losing My Edge” ery postprawdy
>> Read the interview in English.
Członkowie brytyjskiej grupy I Like Trains pół żartem, pół serio wspominają o klątwie, która ciąży nad zespołem. Na potwierdzenie tych słów w przeddzień premiery albumu „Kompromat” zespół ogłosił, że fizycznie wydanie albumu opóźni się o przeszło miesiąc. Wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się więcej o wyboistej drodze bez szczytu polecam dokument „A Divorce Before Marriage” (jest w naszym przeglądzie dokumentów muzycznych). Tu natomiast celebrujemy fakt, że po ośmiu latach od świetnego „The Shallows” (recenzja) brytyjska grupa zarejestrowała kolejny, tym razem bardzo mocno osadzony w rzeczywistości, wymierzony w populizm, szczerze wkurwiony i przejęty aktualnym obrotem spraw w wymiarze międzynarodowym, album.
David Martin, wokalista i lider formacji, wpuścił nas na zaplecze trzech utworów z „Kompromatu”, oto co miał nam do powiedzenia.
„The Truth”
Ta piosenka wzięła się znikąd. Kończył nam się czas w studio, a ja ciągle miałem tylko niejasny koncept i absolutnie żadnej pewności, że jesteśmy w stanie coś z niego wycisnąć. Całe szczęście reszta zespołu oraz Lee i Jamie, którzy produkowali album, zmusili mnie by przynajmniej dać temu pomysłowi szansę. Wydaje mi się, że chciałem nagrać moją wersję „Losing My Edge” LCD Soundystem ery postprawdy. Zaczęliśmy grać i od razu włączyliśmy nagrywanie. Wersja finalna to nasze piąte wspólne podejście. Tak brzmimy grając na sto procent naszych możliwości. Jestem bardzo zadowolony z efektu finalnego, ten utwór podsumowuje przesłanie całego albumu, przekaz powinien być czytelny dla większości słuchaczy.
„A Steady Hand”
Ten utwór napisaliśmy dość wcześnie, ale w toku prac studyjnych przeszedł dość drastyczną przemianę. Graliśmy go na żywo w bardzo hałaśliwej wersji, ale doszliśmy do dobrze znanego wniosku, że także tym razem mniej oznacza więcej. Pozbyliśmy się wszystkich dodatkowych warstw i postanowiliśmy użyć hałaśliwej gitary tylko do podkreślenia momentów furii rozpalonej do białości. Sporo zabawy sprawiło nam znalezienie odpowiedniego brzmienia gitary – wszystkie wzmacniacze pracowały na sto procent. Utwór otwiera album i nadaje mu ton. Jest w nim napięcie i generalnie wkurwienie sytuacją, w jakiej znalazł się świat. Chyba wszyscy to czujemy.
„Patience Is A Virtue”
To piosenka o uprawnieniach. Ludzie wychowani w określony sposób oczekują władzy bez związku z ich faktycznymi umiejętnościami i predyspozycjami. Celowo nie dokończyliśmy wielu z piosenek aż do momentu wejścia do studia – zależało nam na uchwyceniu energii, którą wyzwala składanie wszystkiego do kupy. Pracując nad partiami gitar często zadawałem Ianowi pytanie – „Co w tej sytuacji zrobiłby Thurston Moore?” Wydaje mi się, że tu szczególnie słychać wpływ Thurstona. Gitary brzmiące jak samoloty odrzutowe nigdy nie wyjdą z mody.
‘Losing My Edge’ for the post-truth era
„The Truth”
A song that really came out of nowhere. We were coming to the end of our time in the studio and I had vague concept in my head and absolutely no confidence we could pull it off. Thankfully the rest of the band and Lee and Jamie who produced the album manged to persuade me to give it a go. I think I was looking to do ‘Losing My Edge’ for the post-truth era. I’d been keeping a list on my phone for while, without really knowing what I’d do with it. We started playing and hit record. I think the recording is about the fifth time we played it through together. It’s the sound of us living on our wits. I’m delighted it came together as it did. I think it pulls a lot of the themes of the album together in a way that people can really relate to.
„A Steady Hand”
This song was written fairly early in the process but underwent quite a dramatic change in the studio. We’d played it live and it was fairly relentlessly noisy. We worked out that less is more as is often the case. Stripped everything back and then used those noisy guitars to punctuate moments of white hot fury. We had fun getting that guitar sound. Tiny amps working overtime. As an album opener I think it sets the tone. It’s tightly wound and generally pissed off at the state of the world. Something we can all relate to.
„Patience Is A Virtue”
This is a song about entitlement. People with a particular type of upbringing, that just expect to end up in positions of power regardless of their skills or suitability. We deliberately left a lot of the songs half written until we were in the studio in an attempt to capture that energy as things start to come together. I would often ask Ian the question “what would Thurston Moore do?” when we were working through guitar parts. I reckon Thurston guided us pretty well on this one. Guitars that sound like jet aircraft will never go out of fashion.
Co państwo na to?