Get Your Gun: Stary, ciężki Hammond
Patrząc na obecność w naszym serwisie wykonawców z Danii można pomyśleć, że mamy jakiś pakt z zaprzyjaźnionym z nami serwisem Good because Danish. Nie. Jest coś niezwykłego w tym, że ostatnimi czasy własnie duńscy artyści tak mocno wybijają się i są obecni w mediach, na koncertach, wszędzie. Agnes Obel, Oh Land, Sleep Party People, Cancer, Chorus Grant… Wymieniać można długo. Ale nie o fenomenie tego kraju będzie dzisiaj. Tylko o kolejnym zespole właśnie stamtąd.
Get Your Gun to nieco inne oblicze Danii. Mniej elektroniczne, mniej oniryczne. Czas założyć kowbojskie kapelusze, długie płaszcze, osiodłać konie i ruszyć na pustynię. Bracia Andreas i Simon Westmark grają kawał solidnego, piaszczystego stoner rocka. Duński western? Brzmi egzotycznie? Owszem. A jak jeszcze dodamy do tego bluesa i Nicka Cave’a? Niemożliwe? Możliwe. Posłuchajcie i poczytajcie, co ma do opowiedzenia o Get Your Gun lider grupy, Andreas Westmark.
Zespół wystąpi na tegorocznej edycji festiwalu Soundrive.
„Tender Lies”
(The Worrying Kind, 2014 Empty Tape)
„Tender Lies” jest kompozycją zamykającą płytę, a zarazem najbardziej sennym utworem na krążku. Właściwie była to też ostatnia piosenka nad którą pracowaliśmy. Zwykle podczas nagrań staramy się kontrolować sytuację aż do przesady, jednak w tym wypadku nagrywaliśmy w oparach czerwonego wino, które wypiliśmy. Nie wiem czy ta atmosfera jest wyczuwalna. „Tender Lies” jest również powodem, dla którego w studiu znalazł się stary Hammond wraz z głośnikiem Leslie. Sprzęt był bardzo ciężki, a jedyną możliwą drogą wstawienia go do studia było wniesienie go po stromych schodach. Konsekwencje tej wyprawy były dla nas odczuwalne jeszcze przez kolejne dwa dni, uznaliśmy również, że skoro już sprzęt znalazł się w studiu należy go użyć również w innych utworach, bo inaczej nasz wysiłek i ból pleców byłby niewiele wart. Poza starym Hammondem w „Tender Lies” można też usłyszeć pewien rodzaj małej elektrycznej mandoliny produkowanej przez jedynego człowieka w USA, którego firma nazywa się Teo Guitars. Dźwięk tego instrumentu jest naprawdę unikalny i nieporównywalny z niczym innym.
„Staying For a While”
(The Worrying Kind, 2014 Empty Tape)
„Staying For a While” to utwór, który był już dostępny na naszej EPce, pomimo tego zdecydowaliśmy się jednak na jego umieszczenie na płycie, ponieważ to naprawdę dobry kawałek a album został wydany również w takich miejscach na świecie, do których nie dotarła EPka. Doskonale pamiętam co powiedziałem zanim zaczęliśmy nagrywać tą piosenkę: „Ten utwór będzie naprawdę prosty”. Nigdy nie mówcie czegoś takiego! Potrzebowaliśmy kilku podejść, żeby go ukończyć. Nagrywanie po raz kolejny tego samego utworu jest naprawdę trudne, bo przez cały czas prześladuje cię duch pierwowzoru.
„Black Book”
(The Worrying Kind, 2014 Empty Tape)
Bardzo zależało nam aby w „Black Book” czuć było swoisty ciężar, zwłaszcza w refrenie, w którym wykrzykuję te słowa. Próbowaliśmy użyć głębokiego basu, którego zadaniem byłoby wzmocnienie dźwięku, ale nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów. Po wielu próbach zdecydowaliśmy się na rejestrację głębszych dźwięków pianina i to naprawdę zadziałało już za pierwszym razem. Utwór zabrzmiał mrocznie i ekstremalnie. Podobnego rozwiązania użyliśmy w kawałku „Sometime”.
Wiele osób pytało nas czy również w intro do „Black Book” wykorzystujemy pianino. Dźwięk brzmi podobnie, ale tak naprawdę to ja energicznie uderzałem w pudło rezonansowe gitary podłączonej pod przester. Nagraliśmy to dwie oktawy niżej i dodatkowo przepuściliśmy przez octaver, który dodał dźwięk o kolejną oktawę niższy. Kilka ciekawych historii jest również związanych z powstawaniem teledysku ale o tym opowiemy przy następnej okazji. [teledysk można zobaczyć tutaj]
„The Worrying Kind”
(The Worrying Kind, 2014 Empty Tape)
Przez rok uczęszczałem do duńskiej akademii muzycznej, jednak szybko doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie. Jeśli chciałbym być naprawdę nie w porządku, to powiedziałbym, że jedyną dobrą rzeczą, która z mojego studiowania wyniknęła jest piosenka „The Worrying Kind”. W szkole odbywał się tydzień warsztatów i zdecydowałem się na wykłady z pisania piosenek. Naszą wykładowczynią była duńska kompozytorka. W tamtym okresie słuchałem jej twórczości więc byłem naprawdę podekscytowany zajęciami. Podczas pierwszych wykładów wszyscy studenci otrzymali zadanie: napisać utwór na bazie założeń dogmy (manifest artystyczny duńskich filmowców – przyp. MS). Mieliśmy rozejść się do pokojów i napisać piosenkę. Ponieważ ja nie miałem swojego pokoju zostałem w sali wykładowej i starłem się coś wymyślić. Szkic kompozycji powstał bardzo szybko i od razu poczułem, że to coś wyjątkowego. Gdy czas na wykonanie zadanie dobiegł końca nasza wykładowczyni odwiedzała każdego ze studentów i słuchała rezultatów jego pracy, kiedy nadeszła moja kolej porozmawialiśmy przez chwilę i zacząłem śpiewać (robiłem to bardzo głośno, ponieważ w ten sposób chciałem ukryć swoje wątpliwości). W pomieszczeniu, w którym przebywaliśmy światło zapalało się za pomocą fotokomórki, a ponieważ my przez cały czas siedzieliśmy nieruchomo w pewnym momencie zgasło i resztę utworu zaśpiewałem w kompletnych ciemnościach. To był naprawdę niezapomniany moment, a panujący wokół mrok pomógł stworzyć wyjątkową atmosferę.
„Call Me Rage”
(The Worrying Kind, 2014 Empty Tape)
Riff w „Call Me Rage” był przeznaczony dla wolnej piosenki, wiele moich pomysłów właśnie tak się rozpoczyna. Skomponuję coś a potem upieram się, że powinien to być spokojny kawałek. Czasami jest całkowicie na odwrót. Zwykle kończmy utwór, tak jak sobie to założyliśmy, ale zdarzają się sytuacje kiedy wszystko się zmienia i powstaje coś zupełnie innego, tak jak w przypadku „Call Me Rage”. Myślę, że to najszybsza piosenka jaką kiedykolwiek skomponowaliśmy.
tłumaczenie: Aleksandra Saks
Co państwo na to?