EAUX: Dokowanie statku kosmicznego
Eaux to londyńskie trio, które tworzą Sian Ahern [SA], Stephen Warrington [SW] i Ben Crook [BC]. Nie są specjalnie znani w Polsce, a szkoda. Mogliście jednak poznać Sian i Bena w 2010 roku, kiedy razem ze swoim poprzednim zespołem Sian Alice Group otwierali koncert Florence And The Machine. To już jednak historia. Miejmy nadzieję, że tym razem, jako Eaux, Brytyjczycy będą mieli więcej szczęścia. Są tego warci. Miałem okazję przekonać się o tym widząc ich w Londynie, gdzie grali przed Zola Jesus [relacja] i zrobili na mnie ogromne wrażenie. Ich debiutancki materiał wylądował w naszych podsumowaniach 2014 roku [klik!]. Teraz przed Wami, pierwszy, udzielony polskim mediom, wywiad z Eaux:
„Head”
(Plastics, 2014, ATP Recordings)
SW: Dźwięki emitowane przez sampler MPC to skrawki nagrań z różnych miejsc świata, które w postaci sampli wróciły z nami do studia. Nałożyliśmy na nie odbijające sygnał echo i rozłożyliśmy szeroko w panoramie stereo. W punkcie kulminacyjnym brzmienie syntezatora Supernova staje się coraz bardziej przesterowane, a dźwięk coraz wyższy, ale dalej zachowują swoją delikatność – niełatwo było utrzymać tę równowagę.
BC: Czasami nowy sprzęt błyskawicznie sugeruje piosenkę, dźwięk dzwonków stanowi pomost do refrenu, który jest tym magicznym momentem, będącym praktycznie pierwszym brzmieniem wypływającym z nowego syntezatora. Użycie Novation X Station ma tą zaletę, że daje szansę na improwizacje, a piosenka często pisze się sama. Wszystkie partie się tam znalazły, zaś przewrotny bit ułożył je we właściwym porządku.
SA: W „Head” mój wokal po raz pierwszy został zsamplowany, dzięki czemu stał się subtelnym podkładem. Mam nadzieję, że ujdzie nam to na sucho i nie zanudzimy monotonią. Chciałabym aby moje śpiewanie częściej było cięte i samplowane, myślę że ta struktura pasuje do naszej muzyki, a często dźwięk jest bardziej istotny niż słowa.
„The Lights Falls Through Itself”
(Plastics, 2014, ATP Recordings)
SW: Albumowa wersja miksu tego utworu była kilkukrotnie zmieniana podczas procesu nagrywania. Ozdobnik w postaci elektryzującego beatu, który Sian dodała, wykańczając przy okazji pedał zmiany dźwięku, miał przepływać swobodnie w tą i z powrotem, natomiast linia gitary miała dodawać agresji. Zabawne jest to, że roboczy tytuł tego kawałka to „Tin”. Nie potrafię sobie przypomnieć czy został on zainspirowany nazwą knajpki w Dalston, w której codziennie wypijaliśmy galony herbaty, czy ciągłym stukaniem, które było tam słychać. Prawdopodobnie obie przyczyny miały duże znaczenie.
SA: Granie tego utworu na żywo zawsze przyśpiesza tempo. Pamiętam pierwszy raz kiedy pojawił się on na koncercie był jeszcze szybszy i intensywniejszy niż wersja albumowa, ta nas uspokaja. Dodatkowo utrudniłam sobie życie dodając refren, w którym łamie język śpiewając „to the left, to the left” w szybkim tempie i do tego 100 razy!
„Evoke”
(Plastics, 2014, ATP Recordings)
SW: graliśmy ten kawałek w studio wielokrotnie zanim znalazł się na płycie. Wiedzieliśmy, że tylko w procesie nagrywania znajdziemy tą jedyną, odpowiednią wersje. W sposób umyślny pozostawiliśmy otwarte zakończenie. Zależało nam również, żeby na płycie znalazł się utwór, który jest dłuższy i bardziej energiczny.
BC: wydaje mi się, że w tej piosence hip hop spotyka się z psychodelicznym soulowym chórem, to jest jakby połączenie J Dilla z Rotary Connection, ale prawdopodobnie jestem jedyną osobą, która tak myśli. Lubię kończyć albumy utworem, który będzie energetyczną podróżą. „Evoke” od początku miało być ostatnim kawałkiem na „Plastics”. Kolejnym moim sekretem dotyczącym tej piosenki jest jej środek, który załamuje się w taki sposób, że brzmi jak dokowanie statku kosmicznego w „Odysei” Kubricka. Trochę jakby sekwencyjnie były odpalane trzy pojazdy kosmiczne… Nie pamiętam tylko dlaczego zatytułowaliśmy tą piosenkę „Evoke”.
„Sleeper”
(Plastics, 2014, ATP Recordings)
SW: dla mnie ten kawałek wabi słuchacza prostą strukturą refrenu, w której jest zawieszony wokal Sian, aby potem zamienić się w drum’n’bass.
BC: Kiedy piszesz i nagrywasz piosenki zdarza się, że mają one humory. Przez pierwszą połowę „Sleeper” jest niespokojną nocą, przywołującą na myśl Lemmy’ego z Motörhead, a gdy gram na basie jest jak „Exterminator” Primal Scream.
SA: Mam słabość do tej piosenki. Dla mnie to rozkoszne balansowanie między miękkim i twardym. Kocham ją grać na zakończenie koncertu. Ja i mój syntezator wariujemy. To jest taka wisienka na torcie podczas występów.
„Movers And Shakers”
(Plastics, 2014, ATP Recordings)
SW: kiedy zaczęliśmy nagrywać ten motyw nie myśleliśmy, że powstanie z niego jeden utwór. Występują w nim trzy zwroty i każdy z nich ma swój rytm i charakter. Miksowaliśmy je tak długo, aż udało nam się je połączyć w całość. Zabawnie gra się go na koncertach. Niski basowy dźwięk krąży po sali. Kiedy nagłośnienie jest w porządku brzmi to naprawdę wspaniale.
BC: kolejna piosenka, która przywodzi mi na myśl statki kosmiczne i walki robotów. Zawsze mam silne skojarzenia obrazów z muzyką.
SA: Ten utwór jest bardzo trudny do grania live! Czy to nas powstrzymuje? Nie! Stephen i jego Prophet (nazwa syntezatora – przyp. MS) są najbardziej intensywni, oczywiście w dobrym tych słów znaczeniu 🙂
tłumaczenie: Aleksandra Saks
Co państwo na to?