
Marcin Ciupidro: Dobrze funckcjonująca całość
Nie byłbym sobą, jeśli już na samym początku nie wspomniałbym o tym, że wibrafonista Marcin Ciupidro, który poniżej opowiada nam o swojej płycie „Talking Tree”, to były członek (uczestnik występów na żywo, nie zaś nagrań studyjnych) nieistniejącej już formacji Robotobibok. Sądzę, że ma on już pewnie dość wracania do tamtego, mimo że chwalebnego, to jednak zamkniętego, rozdziału jego biografii. Ja jednak, jako zagorzały fan tej kultowej formacji nie mogę pominąć tego wątku i z uporem do niego wracam. Wydaje mi się wręcz, że styl Ciupidry, który wywodzi się z początku lat dwutysięcznych, nadal stanowi o niepowtarzalnym, bajkowym charakterze jego twórczości. Niedawno miałem okazję pisać o albumie jazzowego Moon Hoax – grupy stworzonej przez Michała Karbowskiego, innego członka Robotobiboka, tym bardziej cieszy mnie, że kolejny z Robotów wraca z solowym projektem. Marcin Ciupidro z niezrównaną precyzją buduje niesamowity nastrój odrealnienia… Jego specjalnością są z pewnością zgrabne melodie otulone w konkretne syntezatorowe i wibrafonowe dźwięki. Na „Talking Tree” znajdziemy mnogość wątków, które mogłyby znaleźć się zarówno na soundtracku do kreskówki (nieco surrealistycznej, w typie Żwirka i Muchomorka), jak i inspirowanej muzyką ludową wariacji jazzowej. Generalnie freejazzowe struktury rytmiczne przeplatane są tu przez liryczne, miejscami nawet ludyczne, motywy. Tajemnica rozwiązań muzycznych Ciupidry kryje się właśnie w tych dziwacznych mariażach, pozornie niezgrabnych połączeniach, które pozwalają jednak uzyskać ten nieoczekiwany efekt, o którym przeczytacie poniżej.
„Talking Tree”
(Talking Tree, 2014 Unzziped Fly Records)
Pracując nad płytą „Talking Tree” tytułowy utwór nazywałem roboczo piosenką, ponieważ jego główna melodia wydaje się być idealna do zaśpiewania. Usłyszałem ją w głowie od razu prawie w całości, musiałem dodać tylko kilka dźwięków. Znacznie więcej czasu zajęło mi umiejscowienie jej w odpowiednim kontekście – znalezienie brzmień, które będą jej towarzyszyć. Ten subtelny i nieco słowiański w charakterze temat kontrastuje w utworze z częścią drugą – znacznie ostrzejszą i bardziej agresywną. Podczas pracy nad nią poprosiłem klarnecistę Mateusza Rybickiego o nagranie kilku improwizacji, następnie nakładałem je na siebie tak długo, aż osiągnąłem pożądany efekt. Jest to jeden z dwóch utworów promujących płytę. Wideoklip do niego stworzył Hubert Pokrandt.
„Hedgehog Fantasy”
(Talking Tree, 2014 Unzziped Fly Records)
Osią utworu „Hedgehog Fantasy” jest powtarzający się motyw marimby, wokół którego budowane są partie innych instrumentów. Pracując nad utworem starałem się uzyskać efekt współistnienia wielu małych elementów, które odpowiednio zestawione tworzą dobrze funkcjonującą całość. Operując krótkimi motywami, granymi przez różne instrumenty, stworzyłem kilka warstw rytmicznych, stanowiących podstawę i siłę napędową utworu. Na ich tle pojawiają się delikatne melodie klarnetów i ciepłe basy zagrane na analogowym syntezatorze Moog. Pod względem emocjonalnym to być może najbardziej pozytywny utwór na płycie.
„Journey To The Moon”
(Talking Tree, 2014 Unzziped Fly Records)
W „Journey To The Moon”, podobnie jak w większości utworów na płycie, jako pierwsza powstała melodia, a później nastąpił dość mozolny proces poszukiwania odpowiedzi na pytanie jak ją przedstawić. Padło na elektronikę. Wykorzystałem możliwości brzmieniowe kultowego syntezatora analogowego Korg MS-10, a odpowiedzialny za mix Michał Kupicz odrealnił nieznacznie brzmienie bębnów. Strumień obrazów pojawiających się w mojej wyobraźni, także tych zapamiętanych z filmu „Le Voyage de la Lune” Georges’a Mélièsa, zadecydował o wyborze tytułu.

Co państwo na to?