Baasch: Głośna samotność
Baasch to nowocześnie brzmiący synthpop podlany ogromną dawką emocji. O solowym projekcie Bartka Schmidta (twórcy muzyki do głośnego filmu „Płynące wieżowce”) pisaliśmy już przy okazji jego ostatniego koncertu w ramach festiwalu No Escape. Teraz kiedy wychodzi jego nowy singiel „Siamese Sister” Baasch opowiedział nam trochę o swojej twórczości. Przeczytajcie, posłuchajcie – przypuszczamy, że 2014 rok będzie należał do niego!
„Siamese Sister”
(Siamese sister single, 2014 Sensefloor)
Ten utwór to ciekawy przypadek. Jest w całości nagrany tylko na dwóch instrumentach i spora jego część powstała w zaledwie jeden dzień. Pewnego dnia chwyciłem za analogowy syntezator Roland Juno 106 i automat perkusyjny Elektron, a kawałek jakby napisał się sam. Mimo że początkowo planowałem rozbudować aranż, ostatecznie po dograniu wokalu w studiu zdecydowałem się na taką pierwotną, surową wersję. Bardzo lubię ten utwór. Opowiada o złożonej naturze ludzkiej. O ying i yang w jednej osobie. Inspiracją była dla mnie relacja z moją bardzo bliską przyjaciółką. Uwielbiam remiksy tego kawałka, które przygotowali Bueno Bros, Pleq i DreamChach.
„So Loud”
(Simple Dark Romantic Songs, 2013 Sensefloor)
Mam spory sentyment do tej piosenki. To najstarszy z utworów, które pojawiły się na mojej debiutanckiej EPce. Beat do „So loud” powstał kilka lat temu w ramach zabawy wtyczką FM8. Po latach odkryłem go na starym komputerze i postanowiłem coś do niego dograć. Tak zaczęła się moja praca nad „Simple Dark Romantic Songs”. Podobno kiedyś w Poznaniu istniała knajpa o nazwie „Głośna samotność”, która była siedzibą Krytyki Politycznej. Nie wiedziałem o tym, kiedy pisałem wers refrenu My loneliness is so loud. Kto wie, może wpadłbym tam wtedy na piwo, poznał kogoś i nie musiał pisać piosenek o samotności.
„Animals”
(Simple Dark Romantic Songs, 2013 Sensefloor)
Tutaj też zaczęło się od części perkusyjnej. Motoryczny beat zainspirował mnie do prostej stworzenia linii basu, którą nagrałem potem na starym syntezatorze basowym Roland SH 101. Te dwie partie zdominowały kawałek nadając mu charakterystyczną strukturę. To najbardziej osobisty z moich dotychczasowych utworów. Zawsze kiedy gramy go z zespołem na koncertach, czuję się jakbym stał na scenie na golasa. Słyszałem od wielu osób, że to ich ulubiony z moich utworów. Cieszę się, że intymną energię, która w nim tkwi, mogę teraz dzielić z innymi. Wierzę, że to właśnie ona tak sugestywnie na nich działa.
(zdjęcie: Tomek Tyndyk)
Co państwo na to?