3moonboys: Zespół napięć i obsesyjne liczenie
musicNOW! jako byt pozbawiony dotacji rządowych czy świadczeń sponsorskich miewa tendencję do chwilowego zatykania się. Dzieję się to ze szkodą dla bohaterów tekstów, którzy w konsekwencji tego nieprzyjemnego procesu lądują w rynience z naklejką czasowo odroczone. Taki to niesprawiedliwy i nikczemny los spotkał wywiad z bydgoskim 3moonboys. Opowiadanki o wydanym jeszcze w ubiegłym roku „Na Tym Zdjęciu Nie Wyglądasz Grubo” spędziły w poczekalni niemal dwa miesiące. To długo – mamy wyrzuty sumienia. Dlatego wywiad puszczamy właśnie teraz i ani minuty później.
Szósta pozycja w dyskografii (wcześniej były jeszcze nagrania Piątej Strony Świata oraz Charlie Sleeps) grupy również potrzebowała czasu by dojrzeć – wymyślenie się na nowo zajęło zespołowi niemal dwa lata. W efekcie piosenki (tak, piosenki) zawarte na „NTZNWG” wydają się bardziej bezpośrednie, zwarte i po raz pierwszy w historii zostały zaśpiewane od początku do końca po polsku. Bez obaw jednak, pod gładką z pozoru powierzchnią ciągle dużo się dzieje. Ale nie przedłużajmy, oto wywiad, zeznają wszyscy członkowie 3moonboys, kolejność dowolna, lecz nieprzypadkowa.
„Kroki”
(Na Tym Zdjęciu Wcale Nie Wyglądasz Grubo,
2014 Music Is A Weapon)
Piotr: Pamiętam, że ten numer był kiedyś zupełnie innym utworem.
Marcin: Próbowaliśmy zrobić piosenkę opartą na powtarzalnym, transowym motywie, który pojawił się podczas jednej z improwizacji. Chcieliśmy dobudowywać do tej podstawowej struktury rozmaite wątki. Ale okazało się, że wszystkie wybierane przez nas ścieżki aranżacyjne prowadziły donikąd, a właściwie cofały nas wciąż do tego samego miejsca.
Wojtek: Roboczo nazywaliśmy go „Koyaanisqatsi”, bo budował się trochę jak muzyka spod pióra Glassa. Mieliśmy przynajmniej cztery wersje tej piosenki. Nagrywaliśmy ją podczas sesji do „Skakankan” (poprzedni album grupy – przyp.red.). Początkowo utwór opierał się tylko na arpeggio, które ostatecznie stało się kodą tego utworu. Nie potrafiliśmy wyprowadzić go w bardziej przestrzenną sytuację.
Marcin: Czasami tak bywa i wówczas pozostaje ostatnia deska ratunku: jedynym sposobem, aby ocalić potencjalną piosenkę było dać jej o sobie zapomnieć. Porzuciliśmy więc niezamknięty wątek.
Piotr: Motyw odłożyliśmy do szufladki z napisem na kiedyś.
Marcin: Pewnego dnia Miłosz usiadł za padami perkusyjnymi i zaczął grać wwiercający się w ucho, ciekawy elektroniczny beat. Zaraził nas wszystkich tą pulsacją.
Piotr: Basy, które pojawiają się w „Krokach” wymyśliłem na nowo zakupionej gitarze – Rytm2(leciwa gitara basowa polskiej marki Defil – przyp.red.). Motywy na tyle utkwiły mi głowie, że grałem je w kółko w Kopalinie (w miejscu, gdzie stworzyliśmy sobie specjalną sesję nagrań).
Wojtek: Dopiero na krótko przed nagrywaniem „NTZWNWG” udało nam się ubrać Kroki na nowo. Skorzystaliśmy po trosze z wcześniejszych wariantów, wykroiliśmy z nich rodzynki, by scalić to w wersję finalną.
Marcin: To było jak stawianie budynków po obu stronach głównej ulicy. I kiedy już dotarliśmy do skrzyżowania, okazało się, że za zakrętem czeka na nas zapomniana, stara melodia. Powrócił znów dawny motyw. Teraz jednak, nareszcie znaleźliśmy dla niego właściwy kontekst, jako zwieńczenie utworu, a nie jego początek.
Radek: Ostatecznie z pierwotnego motywu zostały dwa tony gitary w ostatnich dwudziestu sekundach – zakończyliśmy numer tak, jak zamierzaliśmy rozpocząć.
Wojtek: W moim domu od czasu nagrania tej piosenki, kiedy ktoś chce coś powiedzieć za każdym razem, zawsze mówi to z charakterystycznym zaśpiewem z pierwszych wersów.
„-3m3”
(Na Tym Zdjęciu Wcale Nie Wyglądasz Grubo,
2014 Music Is A Weapon)
Marcin: Począwszy od EPki „This Is Not” zespół wprowadził praktykę wiązania ze sobą poszczególnych etapów twórczości. Na każdym kolejnym krążku pojawiał się element łączący nową płytę z poprzedniczką. Po EPce „This Is Not”, na płycie 16 można było posłuchać piosenki „This Is A Pipe”; po 16 na Skakankan pojawił się utwór Golem, rozwiązujący zagadkę tajemniczej karteczki dołączonej do poprzedniczki. Piosenką-łączniczką jest na obecnym albumie utwór -3m3.
Radek: Uwięziony w trójce utwór roboczo nazywany był przez nas „Na Trzy”. Powstał na jednej próbie.
Marcin: Zamknięty (otwarty) w trójkątnej okładce album „Skakankan” w całości został skomponowany w oparciu o liczbę 3 wraz ze wszystkimi jej wariacjami. Piosenka „-3m3” oprócz tego, że posiada metrum na 3/4, ma też 3 wersy, gdzie każdy kolejny zwiera o 3 sylaby mniej (kolejno 9, 6, 3), wymyślona została natomiast przez 3 osoby (przypadek sprawił, ze na próbie zabrakło dwóch członków zespołu). Jest to więc kawałek (numer!), który pozwolił nam uwolnić się od obsesji liczenia z poprzedniej płyty. W samą porę. Prawie utonęliśmy.
Miłosz: Pamiętam moment, gdy chłopaki pod koniec sesji zaczęli nagrywać „-3m3”. Zostało nam mało czasu. Przez moment kusiło mnie, aby coś dograć, ale wszyscy jechaliśmy już na lekkim zmęczeniu i z kreatywnością nie było najlepiej. Lekko rozdrażniony stwierdziłem, że ten kawałek mi nie siedzi. Dopiero gdy poszedłem do reżyserki i usłyszałem muzykę z pewnej perspektywy, doszedłem do wniosku, że jest ok. Taki był dobry, zagrany we trójkę; czasem mniej, znaczy więcej.
Radek: Próbowaliśmy go rozwinąć, ale nie szło. Wcześniej zdarzało się tak nie raz – kawałek zmontowany od A do Z w mniejszym składzie nie chce potem nikogo wpuścić (albo my nie chcemy, bo za bardzo podoba nam się tak, jak jest). Nowe pomysły wcześniej nieobecnych tylko drażnią. Marcin napisał jednak tekst, który nie dość, że pasował na albumowy tytuł, to dał się zaśpiewać. Jarek Hejmann (Madżonga Studio), który produkował płytę, w trakcie miksów zaproponował wersję tak odmienną od pierwotnej, że stworzył właściwie inny numer. Na „NTZWNWG” zostaliśmy przy pierwowzorze, ale wariant madżongowy znalazł się na limitowanym mini-albumie „Zestaw Trzy”.
„do+dawa+nie”
(Na Tym Zdjęciu Wcale Nie Wyglądasz Grubo,
2014 Music Is A Weapon)
Wojtek: Historia tej piosenki zaczyna się od długo planowanego i pełnego nadziei wyjazdu w plener. Chcieliśmy trochę uciec od zgiełku dnia codziennego, sprawdzić czy nasz zespół jest jeszcze w stanie rozmawiać ze sobą muzycznie, stworzyć jakąś inną jakość. Wyruszyliśmy późnym popołudniem, każdy po pracy, dotarliśmy na miejsce późno w nocy, ale to nie przeszkodziło nam w rozstawieniu sprzętu, zagraniu i nagraniu pierwszych dźwięków na jeden mikrofon. Następnego dnia zabrałem się za rozstawianie mikrofonów, podłączeń itd. Zaparzyłem pierwszą kawę, poszedł take i tak z pierwszych dźwięków wyskoczył cały szkielet „Do+dawa+nia”. Chwilę później Piotr skończył robić swoją kawę, postawił kubek na wzmacniaczu, dołączył swoją zapętloną triolę na Defilu Rytm2 i tak utwór stał się od razu numerem skończonym. W ostateczności został minimalnie skrócony, tekst podłożony w stosunku 1:1 pod linię melodyczną. Chcieliśmy by duch tej improwizacji został nietknięty, jak najwierniej odtworzony; myślę, że się udało. Wróciliśmy do domu, ośmiośladową sesję pociąłem na mikrofazy i wyodrębniłem z niej każdy zalążek muzycznej układanki. Było ich grubo ponad sto i każda z nich zupełnie różna. „Do+dawa+nie” był pierwszym zarejestrowanym fragmentem, ale i bardzo adekwatnym do sytuacji bezludnej, nadmorskiej miejscowości, w Kopalinie. Był to dla mnie, bardzo istotny element oczyszczenia. Przy nagrywaniu tej piosenki popadłem w jakąś totalną skrajność dotyczącą samego siebie. Grając, wizualizowałem sobie tekst i poczułem przeszywającą krzywdę, coś strasznie głębokiego. W nagraniu, gdzieś tam w tle nieco słychać rozemocjonowanie w gitarze, gdy lekko wypada z tempa, by jeszcze bardziej wyrazić mój obecny, rozedrgany stan. Tekst do tej piosenki też nie jest przypadkowy, jestem, świeżym ojcem, a z kolei skrzywdzonym przez ojca synem. Przez jakiś czas przewijały mi się różne obrazy z obecnej rzeczywistości, o zranionych dzieciach przez ludzi, którzy powinni być uosobieniem najwyższego dobra. Samo myślenie, że ktoś mógłby skrzywdzić mojego syna, wytwarza we mnie absolutną agresję i zarazem smutek. W tym tekście dałem temu upust. Na początku chciałem ją nazwać dość przewrotnie, a z drugiej dosłownie Wesołowski, ale ostatecznie zszedłem z tego tropu, postanowiłem więc poprzez dodawanie różnych zgłosek, słów zlepek spleść nowe znaczenia, by nabierały zupełnie nowej treści, by pokazać, że wszystko można dzisiaj wytłumaczyć, nawet krzywdę dziecka.
„Przenikanie”
(Na Tym Zdjęciu Wcale Nie Wyglądasz Grubo,
2014 Music Is A Weapon)
Radek: Jest to utwór najświeższy w zestawie, ostatni skończony przed nagraniami. Jak z większością numerów z tej płyty, zaczęło się od igraszek na bębnach.
Miłosz: Beat, który wchodzi w drugiej części tłukł mi się po głowie kilka lat. Dojrzewał długo, aż doszedłem do wniosku, że przejrzał i zgnił. Podczas próby w niepełnym składzie (spotkaliśmy się wtedy z Radkiem i Piotrem) przypomniał mi się ów niedojedzony ogryzek. Pamiętam, że Piotrowi nie bardzo przypadł do gustu. Trochę z przekory próbowałem go jednak gdzieś wcisnąć. Okazja pojawiła się, gdy dłubaliśmy przy „Przenikaniu”. Kolejne złamanie rytmu o dziwo płynnie dopasowaliśmy, jako rozwinięcie utworu. Byliśmy tak zajarani efektem, że graliśmy to w kółko, a ja dawno tak dobrze nie bawiłem się za bębnami. Podczas nagrywania, okazało się, że numer nie będzie łatwo zarejestrować w takim kształcie, jaki zaplanowaliśmy. Zaczęło się długie zmaganie z piosenką. Efekt końcowy był tego wart. Wgniótł mnie w krzesło, szczególnie, że był to pierwszy odsłuchany przeze mnie utwór z polskim wokalem Wojtka.
Wojtek: Spostrzegawczy słuchacz zauważy, że dużo wody płynie na płycie „NTZWNWG”, również w tym utworze. Ja osobiście jestem bardzo związany z wodą, mieszkam nad rzeką, dość często bywam nad morzem, więc woda działa na mnie bardzo pozytywnie. Ten utwór powstawał właściwie beze mnie. Z początku nie mogłem się w nim odnaleźć. Chłopaki porobili jakieś chore podziały, mało oczywiste akcentowanie, absolutnie byłem gdzieś obok – do czasu. Kiedy zacząłem dorzucać coś od siebie, powstała druga część tego numeru, taka dla mnie – część merytoryczna. Po nagraniu całego materiału czułem jakiś niedosyt w tym utworze, więc zamknięty sam na sam z gitarą, postanowiłem pogrzebać w tej sesji, zacząłem szukać innych alternatywnych ścieżek i tak powstała partia gitary zagrana z oktawerem, która w ostatecznej wersji stała się leitmotivem całego utworu. Śmieszne było ogólne zdziwienie całego zespołu, kiedy w ostatecznym miksie od Jarka Hejmanna usłyszeli, kosmiczną gitarę i z goła odmienny aranż wykonany przez Jarka. To było totalne zaskoczenie.
Marcin: Granie tego numeru sprawia nam dużą frajdę, chociaż jest on wymagający. Składa się właściwie z trzech różnych części, które pięć osób próbuje okiełznać, nadać piosence spójną całość. Zespół napięć, jaki wówczas powstaje za każdym razem ma nieco inny charakter. Na koncertach to zwykle jeden z najbardziej dynamicznych momentów. Na płycie utwór zajmuje równie ważne miejsce.
Co państwo na to?