Laura Marling – Song for Our Daughter
„Song for Our Daughter” pęcznieje tuż po odtworzeniu pierwszego utworu aż do momentu, kiedy pianka dźwięków i słów niezauważalnie znika.
Z muzyką jestem związana od dzieciństwa poprzez wrodzenie się w multiinstrumentalną rodzinę. Śpiewam i piszę teksty, głównie w zespole Legumina. W 2009 roku wydałam debiutancki tomik wierszy "Zmarszczki", osiem lat później kolejny - "Naczynka i demencje". Jestem członkinią grupy Perfokarta. Fascynują mnie badania nad kulturą i językiem. Bezczelnie przypatruję się rzeczom i ludziom (co prawdopodobnie wyjaśnia krzywiznę mojej twarzy na zdjęciu po lewej). W swoich recenzjach skupiam się przede wszystkim na przeżyciu i emocji, starając się przekazać je w formie uwrażliwionych słów.
„Song for Our Daughter” pęcznieje tuż po odtworzeniu pierwszego utworu aż do momentu, kiedy pianka dźwięków i słów niezauważalnie znika.
Rosalía na swojej nowej płycie „El Mal Querer” stawia znak równości pomiędzy flamenco i każdym rodzajem muzyki.
Na święta Bożego Narodzenia tym, których kochacie kupcie muzykę. Tym, których nie kochacie też kupcie muzykę. Oto płytowy poradnik prezentowy część druga.
Prezenty świąteczne to nie tylko skarpetki. Wierzymy, że pomożemy Wam trafić w gusta muzyczne Waszych obdarowywanych przynajmniej w kilku procentach!
Czy, nawet w emocjach, dozwolone jest działanie mające na celu usunięcie czyjejś wypowiedzi tylko dlatego, że jest ona inna niż stanowisko, które sami reprezentujemy?
I żeby nie było – ja też jestem wrażliwą dziewczyną, która widząc Dawida, chciałaby go karmić zupą. Wołałbym tylko, aby w tej zupie pływał makaron ukształtowany w literki.
Schodząc z piedestału muzycznego autorytetu Nosowska stara się odczarować popkulturę prześmiewając różne jej opresje…
Jest jakaś prosta prawda w nazywaniu zespołów od nazwisk muzyków w nich grających. To trochę tak jakby artyści mówili: „no więc to jesteśmy my, taki jest rytm Radka, tak brzmi Maciek – możecie nas poznać i wcale nie musicie z nami gadać”…
Edyta pcha palce do buzi, a potem bezczelnie się oblizuje. To bardzo nieładnie. Tak samo nieładnie śpiewa ona bezkompromisowe teksty do dźwięków kontrabasu czy akordeonu…
Na świecie istnieje pewien rodzaj piosenek tanecznych, które zdradzają cwany zamysł twórcy zamiatającego krajobraz emocjonalnej ruiny pod nonszalancko porzucony płaszczyk stworzony z cekinów i błyskotek. Oznacza to oczywiście, że ów twórca jest nagi.
W tym roku line-up OFF-a zachwyca. Propozycje dla siebie znalazła prawie każda osoba z naszej redakcji.
Nie wiem jak możliwe jest to, aby dwóch gości z odległego i mroźnego kraju prezentowało sobą całą czułość i dobroduszność świata. To jakaś anomalia, prawdopodobnie spowodowana jedzeniem zbyt dużej ilości zimnego łososia i mazianiem dzieci po urodzeniu wielorybim tranem.
Wyobraźcie sobie – do małej pracowni krawieckiej wchodzi John Lennon, przepuszczając w drzwiach Norę Jones. W środku czekają już na nich Jose Gonzalez i Uma Thurman w swoim sławnym żółtym kombinezonie z Kill Billa…
Nietoperze posługują się tak zwaną echolokacją – wysyłają w pustkę otaczającego je świata dźwięk po to, aby rozpoznać przeszkody na swojej drodze. Natalia Czekała i zespół T/Aboret proponują podobną metodę.
Postanowiliśmy przygotować krótkie zestawienie albumów jakimi z całą pewnością sprawicie niespodziankę swoim bliskim.
Wydawałoby się, że temat polskiego folkloru we współczesnej muzyce jest już tak wytarty, że nie poddaje się dalszym interpretacjom, ba, jest przenicowany w najgorszy sposób, przyszyty do popowej miazgi, odarty, wyczerpany, zużyty.
Oczywiście tematem wspólnym dla wszystkich mógłby być utwór Nagrobków „Jesteśmy martwi”, ale czego słuchałby konkretnie Jon Snow (gdyby żył), albo Ramsay Bolton?
Kiedy do głowy wpadło nam, że można na podstawie tego tropu dokonać połączenia między twórczością różnych zespołów, nie spodziewaliśmy się, że finalnie skończymy na tych czterech, jakże różnych i jakże podobnych do siebie artystach.
Wierzcie lub nie, to, co niemodne i nieopłacalne cenimy ponad wszystko, a więc z okazji Walentynek postanowiliśmy wbrew głównemu nurtowi zwrócić uwagę na tych, którzy zawsze występują solo.
Dlaczego Darth Vader lubi ptactwo wodne? Co łączy Imperatora z naszym naczelnym? I w końcu – czy Han występuje Solo?
Czy Jabba the Hutt próbował kiedyś kariery jako raper? A co pod prysznicem śpiewa Leia?
Pomyślcie sobie jakże wspaniale by było, gdyby Zach Condon czytał kolejne przystanki w warszawskich liniach metra. Wysiadalibyśmy na stacjach Szaszusz Snał, albo Politalaaaala, a jaki niesamowity wpływ miałoby to na twórczość pana Taco Hemingwaya…
Przedstawiamy Wam zestawienie artystów, których niestety już z nami nie ma, a za którymi najnormalniej w świecie tęsknimy.
Album jest z pewnością odmienny od pozostałych dwóch. Instrumenty grają tu znacznie donośniej, a piosenki budowane są z większym rozmachem. W tle wszystkiego jest więcej. Czy to dobrze?
Michael poprzez tę płytę zyskał 10 dodatkowych lat, choć biorąc pod uwagę, że wcześniej zachowywał się gównie jak dziewięcioletni rozkapryszony bachor, to obecnie jest dziewiętnastolatkiem, któremu ledwie co zeszły pryszcze z twarzy, a jego dalekosiężnym masterplanem jest sobotnia impreza w akademiku…
Wierzę w to, że tekst ma siłę. Wierzę też w polskich songwriterów. Oczywiście, że zdarzają się pomarańcze w pustych szklankach, jajecznice lub inne Czikulinki, nie zamierzam nikogo przekonywać na siłę, pozwólcie mi jednak wpełznąć nieco pomiędzy Wasze argumenty… Bezinwazyjnie i z wyczuciem. Oto zestaw najpiękniejszych polskich emocji.
Patrzę na zdjęcie w książeczce dołączonej do płyty – czarno-biała fotografia z dwoma nałożonymi na siebie Benami, w tle góry i mnóstwo pary. Przymrużam oczy i w głowie mam obraz Friedricha „Wędrowiec nad morzem mgły”.
Nastolatki z wiankami na głowach falowały jak nimfy i topielice, a Lana, podczas instrumentalnych przerw w piosenkach, spędziła masę czasu na rozdawaniu autografów mdlejącej widowni z pierwszego rzędu.
Ciężko być indie-artystą. Śmiejecie się? Nie, nie, zupełnie nie ma z czego, to jest najprawdziwsza prawda. Ciężko być indie-artystą multiinstrumentalistą z wykształceniem. Mam na to niezbite dowody! Najciężej jest jednak być indie-artystą multiinstrumentalistą i nagrać piosenkę znajomą absolutnie każdemu na całym globie. Jedną. Dlaczego?
Wszystkie piosenki na tej płycie są dokładnie takie – zwykłe, po prostu, bardzo szczere, ale nie w sposób ordynarny, a raczej uroczo-obrzydliwy
11 sierpnia 2008 roku Noah And The Whale wydało swój debiutancki album „Peaceful, The World Lays Me Down” i nic już nigdy nie było takie samo
Ochłonąwszy nieco z zawiedzionych nadziei mentalnej trzynastolatki, tak bezmyślnie pokładanych w swoich kolegach z podwórka, muszę jednak przyznać, że płyta Konk nie jest taka zła
Bez polepszaczy, emulgatorów i regulatorów kwasowości.