
Interpol – Marauder
Przyznam nieśmiało, że wiadomość którą spodziewałem się dostać z obozu Interpol, to ta o jego rozwiązaniu…
Nie emigrowałem. Nigdy nie wróciłem z wakacji ze Stanów. Chicago stało się domem szybciej niż to sobie uświadomiłem. Niezależnie od układu ścian i wysokości sufitów muzyka zawsze wprowadzała się pierwsza. Będę donosił, od czasu do czasu, co słychać w moich słuchawkach i na ulubionych chicagowskich scenach.
Przyznam nieśmiało, że wiadomość którą spodziewałem się dostać z obozu Interpol, to ta o jego rozwiązaniu…
Tak, nie jestem fanem Lollapolooza. Tak się składa, że jest on największą chicagowską imprezą roku, ale niekoniecznie muzyczną! Dlatego najbardziej z Lollapolooza lubię festiwalowe aftershows. Nawet Arcade Fire nie zaciągnęło mnie do Grand Park…
Szaleństwo Brexitu dało znać o sobie również w Stanach, które wprawdzie znikąd nie wyszły, ale za to wpuściły Trumpa do Białego Domu. Wild Beasts przyjechali do Chicago ze zrozumieniem i nadzieją w sercu. Przesłanie tego wydarzenia było jedno – „We are strong together”.
Połączenie dość ryzykowne, jednak nikt tutaj nikogo nie przekrzykuje, nie zagłusza gitarami; bez ciśnienia a w pełnym wymiarze swoich umiejętności i syntezatorowego akompaniamentu.
Mało dziś artystów pisze takie melodie i tak pięknie je aranżuje. No i nikt nie pisze takich tekstów jak Nosowska!
Nowatorski zestaw współczesnych, neoklasycznych utworów, w których każda nuta jest zsynchronizowana z rytmami pracy serca i rytmami oddechu wykonawców, a każdy z muzyków gra w swoim tempie.
Sezon koncertowy AD 2015 rozpocząłem w Milwaukee w Wisconsin. Bilety na chicagowski koncert grupy się wyprzedały, a podróż trwająca półtorej godziny to czas krótszy od wycieczki do centrum w godzinach szczytu.
Im dalej w tropiki, tym lepiej. Po uwodzicielskim „Flip”, delikatnie pulsujące „Black Mambo” wprowadza nas do singlowego Pools i nasączonego R&B „Gooey” z kultowym już wersem „you just wanna know those peanut butter vibes”.
Po kilkunastu minutach już nikt nie pamiętał, że za drzwiami, po raz pierwszy w tym roku, zaczął padać śnieg…
Okazuje się jednak, że „królowa” jest bardzo skromna, na próżno szukać tu fajerwerków i niecenzuralnych aktów. Za fortepianem siedzi jedynie skromny chłopak w czerni.
Wild Beasts dosłownie weszli głównym wejściem. OK, nie stali w kolejce, ciągle jednak było to miłe zaskoczenie.
Ten pochodzący ze Szwecji, posiadający wenezuelskie korzenie muzyk, opisuje swoją twórczość jako „somewhere between a German jazz and an African pop band”. Nie mam zamiaru udowadniać, że tak nie jest, nawet jeśli nie wiem jak brzmi niemiecki jazz…
On, człowiek legenda, były wokalista Talking Heads, ostatnio najbardziej rozpoznawalny za sprawą współpracy z Brianem Eno. Ona mogłaby być jego córką – młoda, zdolna pieśniarka, multinstrumentalistka, ulubienica Pitchfork.