Austra na trzech koncertach w Polsce
Pod koniec października wraca długo wyczekiwana w Polsce Austra. Zespół to dzieło Katie Stelmanis, która jako nastolatka uczyła się klasycznego operowego śpiewu oraz Mai Postepski, która zaraziła ją fascynacjami ze świata muzyki elektronicznej – techno i electro. Efektem ich przyjaźni i współpracy jest unikalny styl Austry, zachwycający mrocznym, nieco gotyckim brzmieniem, glamour, queer-popową zmysłowością i niepowtarzalnym wysokim wokalem Stelmanis. Aktualnie Austra wraca do Polski promując swój trzeci album „Future Politics”.
Na swój trzeci krążek dziewczyny (wspierane przez Dorina Wolfa i Ryana Wonsiaka) kazały nam nieco poczekać – cztery lata to sporo w dzisiejszym, pędzącym jak oszalały, świecie. Swoją drogą wydaje się, że ten pęd jest jednym z tematów, które najbardziej niepokoją Katie Stelmanis. „I live in a city full of people I don’t know/People riding highways from the workplace to the home/I raise my head, I see they’re different than us/But I only wanna hold your hand my whole damn life!” – te słowa wyrażające niepokój i pewien rodzaj przeczucia (społecznej, kulturowej, politycznej) zmiany, jaka następuje wokół nas, możemy uznać za rodzaj credo „Future Politics”. Nowa płyta Kanadyjczyków jest jak soundtrack do „modernistycznych” filmów sci-fi z lat 60. Słuchając jej pierwszy raz możemy odnieść wrażenie, że nie jest tak mroczna i melancholijna jak poprzednie – nic bardziej mylnego, minimalistyczne electropopowe aranże i wymuskana retronowoczesność teledysków, ukrywają mrok „ciekawych czasów”, w jakich przyszło nam żyć. Państwo islamskie, ostrząca zęby Rosja, rosnące w siłę prawicowe ekstremizmy, a nade wszystko Brexit i wybór Donalda T. na prezydenta USA, to wszystko sprawia, że artyści jako komentatorzy rzeczywistości mają pełne ręce roboty. Mam jednak wrażenie, że jeśli ta tendencja się utrzyma, to nawet oni przestaną nadążać.
A zatem – przybywajcie na występ artystów, którzy zdają sobie sprawę, że rozróżnienie na muzykę taneczną i zaangażowany protest song jest jedynie konwencją – liczy się artystyczna praktyka, która przez swą bezkompromisowość zostawia ślad w rzeczywistości. A jeśli przy okazji uda się poruszać nóżką, to chyba nikomu nie wyjdzie na złe. Niektórym poważnym decydentom tego świata przydałby się gorący wieczór na dancefloorze.
25/10 Gdańsk – klub B90
26/10 Kraków – klub Kwadrat
27/10 Warszawa – klub Niebo
Co państwo na to?